Tak stworzył mistrza. Pierwszy trener Neuera dla sport.pl: "Szczerze? Trochę mnie irytował"

Jest jednym z najbardziej uznanych trenerów bramkarzy w Niemczech. Przez lata w Schalke 04, tworzył i szlifował prawdziwe brylanty z Manuelem Neuerem na czele. Geniusz tego zawodnika ponoć dostrzegł od razu. Prawie od razu, bo Neuer był fizycznym zaprzeczeniem golkipera. - Zaskoczył mnie swym niskim wzrostem. Trochę mnie irytował. Uznanie wywołał swą mądrością. Zawsze miał własny styl i filozofię gry - wspomina w rozmowie ze Sport.pl Lothar Matuschak.

Kacper Sosnowski: Pracował Pan z wieloma młodymi bramkarzami. By uformować mistrza trzeba odpowiednio trafić czy wiedzieć co robić? Jak to było z Neuerem?

Lothar Matuschak, pierwszy trener Manuela Neuera: Jeżeli się pracuje z młodymi bramkarzami, to zwraca się uwagę na wiele czynników. Po pierwsze trzeba rozpoznać ich jakość. Po drugie trzeba wypracować wzajemne zaufanie. Będąc trenerem bramkarzy musisz przede wszystkim dotrzeć do ich głowy. To główny czynnik podnoszący jakość wspólnych treningów. Na tych zajęciach oczywiście różnymi metodami pracuje się nad mocnymi i słabymi stronami piłkarzy. Szybko widać w czym się ktoś wyróżnia, a co sprawia mu problem. Bardzo ważne jest, by pozwolić zawodnikowi na własny rozwój. On sam musi szukać i próbować. Nie można mu za wiele zakazywać czy nakazywać. Impuls działania powinien wychodzić od niego. Brzmi filozoficznie, a dlaczego o tym mówię? Bo to jest u golkipera rzecz najważniejsza. Poprzez kształtowanie procesu podejmowania decyzji, buduje się dobrego bramkarza. Dobry jest ten, który wie co i kiedy robić.

Jak Pan pierwszy raz zobaczył w akcji kilkunastoletniego Neuera to pomyślał Pan "wow"?

Tak, był efekt "wow", ale nie w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Szczerze? To zaskoczył mnie nie dlatego, że sprawował się fantastycznie pod względem piłkarskim, ale był po prostu jakiś niski. Pamiętam, że przy naszym pierwszym kontakcie byłem lekko zdziwiony. Trochę mnie nawet irytował. Miał też dziwny, wysoki głos.

Ale coś musiało po krótkim czasie zrobić na Panu wrażenie?

Pewnego rodzaju uznanie wywołał u mnie swą mądrością. Od razu było też widać, że ma własny styl i filozofię gry. Na co dzień był spokojny i zrównoważony, ale miał też nutę tzw. cwaniactwa. Na boisku nie sprawiał wrażenia, że można było z nim wszystko zrobić. Z jednej strony miał klasę, z drugiej rywale czuli do niego respekt. Zresztą cieszył się nim też wśród kolegów z drużyny. Tę równowagę z boiska było widać u niego w życiu prywatnym. Był spokojnym i rodzinnym człowiekiem. Trzymał się z dala od afer i skandali.

Pytam, bo ponoć po kilku treningach te 13 lat temu powiedział Pan o nim, że zrobi dużą karierę.

Nie pamiętam dobrze tej sytuacji, ale coś takiego było. Był szybki, dynamiczny, sprytny i jeszcze raz podkreślę - miał swoją ideę gry. Jak patrzymy na piłkarza to zwykle oceniamy go na kilku płaszczyznach. Jeśli jest dobry w jednym elemencie gry, to musi mieć też mocną inną stronę. Wtedy mówimy o potencjale nad którym można pracować i inwestować w niego swój czas. Z Neuerem właśnie tak było.

Już wtedy, był kimś więcej niż bramkarzem? Chodzi mi głównie o jego grę na przedpolu.

Przyznam szczerze, że to już wtedy go wyróżniało. Myślę, że on od zawsze chciał tak grać, bo wiedział, że w ten sposób pomaga swoim kolegom. Zawsze był tak ustawiony, że łatwo można było mu podać. Zawsze mógł przejąć jakąś piłkę rywala. To tłumaczy tę jego ofensywność.

Ponoć niewiele brakowało by Neuer został drugim Borisem Beckerem. Jako nastolatek namiętnie grał w tenisa.

Bo to człowiek o wielu talentach. Z tego co wiem nim na poważnie zaczął grać w Schalke, sporo czasu spędzał na kortach. Odnosił tam nawet jakieś sukcesy, ale ostatecznie zdecydował się na futbol. Szczęśliwie dla piłki.

Neuer od kilku lat uznawany jest za najlepszego bramkarza na świecie prze IFFHS (Międzynarodowa Federacja Historyków i Statystyków Futbolu). Wygrał mistrzostwo globu, zajął trzecie miejsce w plebiscycie Złotej Piłki. Co Pana w nim teraz zachwyca, a za co by Pan go zganił?

On ma swój styl i gra równo. Ciągle widać u niego, że nawet jeśli popełni błąd, to szybko wyciąga wnioski i ciągle się uczy. To jest fantastyczne. Jak był młody, to chciał nauczyć się wszystkiego i od razu. Czasami brał na swoją głowę zdecydowanie za dużo, to cechuje go chyba do tej pory. On ciągle chce więcej. W sumie osiągnął już tyle, że mógłby chodzić z podniesioną głową i się wywyższać. On jednak tego nie robi, mocno stąpa po ziemi. Nie jest gwiazdą

Pana wychowanek właśnie obchodził 31 urodziny. Z wiekiem traci się szybkość.

To jest zatem wyjątek potwierdzający regułę. Jego, mam wrażenie, to na razie nie dotyczy. Im starszy tym lepszy.

Często jest Pan pytany o porównania Neuera do gwiazd niemieckiej piłki. Czy zatem w pana hierarchii obecny gracz Bayernu wyprzedził już legendarnego Seppa Maiera.

To były zupełnie inne czasy i zupełnie inny futbol. Trudno mi jest porównywać go do kogokolwiek. Maier był znakomitym bramkarzem, zawodnikiem, który wygrywał z Bayernem mistrzostwa kraju, Puchary Europy, a z reprezentacją wygrał czempionat globu i Starego Kontynentu. Neuer też oczywiście ma już wiele tytułów, ale on ciągle gra w piłkę i sporo jest jeszcze przed nim. Na podsumowania i porównania przyjdzie czas jak zakończy karierę.

Chciałem zapytać jeszcze o polskich bramkarzy. Narzekać na nich nie możemy, chociaż w Bundeslidze od kilkunastu lat praktycznie o nich nie słychać.

My też mamy dobrych. Jak już są bardzo dobrzy to też ich w Bundeslidze nie ma (śmiech). Wyjeżdżają m.in do Anglii. Na wyspach po prostu polują na dobrych bramkarzy.

Czyli docenia Pan Artura Boruca, Łukasza Fabiańskiego czy Wojciecha Szczęsnego, który Londyn zamienił akurat na Rzym.

Boruc to już inne pokolenie zawodników, jest starszym graczem. U Szczęsnego i waszych młodszych bramkarzy widać to co jest dla mnie ważne, czyli grę do przodu.

Wracając do wątków niemieckich. Jak Bayern gra z Schalke to komu Pan kibicuje?

Dobre pytanie, ale chyba musimy już kończyć...

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.