W nocy z 13 na 14 lutego 1945 r. w wyniku dywanowych nalotów amerykańskich i brytyjskich samolotów zginęło ok. 25 tys. mieszkańców Drezna. Po dziś dzień kwestionowana jest celowość tej akcji, a także szacunkowa liczba ofiar. Sprawa cały czas rozgrzewa niemieckie społeczeństwo, zwłaszcza w okolicy kolejnych rocznic tragedii.
Podczas niedzielnego meczu drugiej Bundesligi pomiędzy FC. St. Pauli z Dynamem Drezno ultrasi gospodarzy wywiesili transparenty, w których, dzień przed 72. rocznicą, nawiązywali do tych wydarzeń. Na jednym z nich napisano: "Już wasi dziadkowie spalili się za Drezno - przeciwko niemieckiemu mitowi ofiar".
Kibice St. Pauli uważają się m.in. za antyfaszystów. Ich lewicowe poglądy stoją w kontrze z większością grup ultras innych drużyn, co nie raz prowokowało bijatyki przy okazji meczów. Jak napisał "Bild", ultrasi hamburskiego klubu chcieli w ten sposób ostrzec przed grupami faszystowskimi oraz skrytykować prawicowe partie polityczne, które instrumentalnie traktują Bombardowanie Drezna.
- To nie ma nic wspólnego z dobrym smakiem. Naśmiewanie się z ofiar wojny i przemocy przekracza wolność słowa - stwierdził Michael Born, prezes Dynama.
Władze St. Pauli zareagowały zdecydowanie i szybko, dystansując się od haseł na transparentach. Wydano oświadczenie, w którym klub stwierdza, że "zostały przekroczone granice". "Za zachowanie kibiców St. Pauli przeprasza Dynamo Drezno, jego kibiców oraz wszystkich bliskich ofiar bombardowania" - czytamy na stronie St. Pauli. Władze hamburskiego klubu przeprosiły też przedstawicieli Dynama osobiście.
Komisja Kontroli w Niemieckim Związku Piłki Nożnej wszczęła dochodzenie. Przesłuchani zostaną przedstawiciele obu klubów, a materiał nagrany podczas meczów zostanie poddany analizie. Zdaniem agencji DPA, hamburski klub musi liczyć się ze srogimi karami.