W poniedziałek potwierdzono transfer reprezentanta Polski z Borussii Dortmund do Wolfsburga, ósmej drużyny poprzedniego sezonu. Błaszczykowski kosztował "Wilki" pięć milionów euro. O dziewięciu latach, które Kuba spędził w Dortmundzie Sport.pl rozmawia z Ulrichem Hesse, wieloletnim korespondencie krajowych i międzynarodowych mediów, który pracował przy Borussii, autorze historii niemieckiego futbolu pt. "Tor".
Ulrich Hesse: - Myślę, że Kuba już od roku wiedział, że nadchodzi moment rozstania z Borussią. Może to kwestia tego, że nie jest piłkarzem w typie Tuchela, nie jest na tyle szybki, by pasować do obecnego stylu gry drużyny. Wypożyczenie do Fiorentiny w zasadzie było dokładnie takim sygnałem. Ale kibice w Dortmundzie smucą się z powodu odejścia Błaszczykowskiego. Był on bardzo lubiany i szanowany.
- Myślę, że mi i kibicom w głowach zostanie jego obrazek, jak szarżuje prawym skrzydłem, dryblingiem mija kolejnych rywali. Także to, że Kuba musiał zmienić swój styl gry, by odnieść sukces w Dortmundzie. Na początku u Juergena Kloppa miał niemałe problemy z dostosowaniem się do taktyki zespołu. W jego naturze nie była gra kontr pressingiem z którego znana była Borussia Kloppa. Sporą wadą Błaszczykowskiego było to, że w zasadzie mógł grać tylko na jednej pozycji. Inni piłkarze Borussii, jak Mario Goetze, zawsze mieli dwie-trzy role, które mogli spełniać. Kiedy nie wychodziło im na jednej, to sprawdzano ich gdzie indziej. Kuba nie miał takich możliwości, ale dostosował się, wywalczył i utrzymał swoją pozycję.
- Lubiany, ale myślę, że niewielu kibiców miało powody, by sympatyzować z nim za to, jaki był poza boiskiem. Bardzo rzadko udzielał wywiadów, był cichy, rzadko uśmiechnięty... Ale sądzę, że Polacy znają ten jego charakter, prawda? Grosskreutza łatwo było lubić za to, że jest kibicem Borussii, żartuje z rywali, Schalke Gelsenkirchen. Neven Subotić był bardzo szanowany za swoją mądrość. Kuba był innym przypadkiem, nie tak oczywistym, by być faworytem fanów. Ale w Dortmundzie uwielbiano go za wysiłek, jaki wkładał w grę, był dla drużyny na dobre i na złe. Tam zawsze to ceniono, choć teraz takich nieoczywistych bohaterów brakuje. Także przez zmiany, jakie zachodzą w Borussii. Ten klub zbliża się do Bayernu Monachium, odchodzi od wizerunku emocjonalnej drużyny, który rozsławił na cały świat Klopp. Teraz jest Tuchel z wizją futbolu zbliżoną do Pepa Guardioli, wydaje się coraz więcej pieniędzy na transfery, buduje globalną markę, wszystko zdaje się być bardziej poukładane od strony organizacyjnej. A ludzie nie zawsze lubią zmiany, stąd może opinia, że ten obrany kierunek nie jest najlepszy. Zwłaszcza kibice są bardzo sentymentalni, dlatego odejście takich piłkarzy jak Subotić, Błaszczykowski czy Grosskreutz powoduje smutek.
- Wszystko się zgadza, sytuacja Wolfsburga jest bardzo skomplikowana. Myślę, że nikt w klubie nie zakładał tak wielu osłabień, stąd tak dziwna sytuacja. Jednak warto pamiętać, że dyrektor sportowy Wolfsburga, Klaus Allofs potrafi przeprowadzać naprawdę dobrze przemyślane transfery. Do tego trener Dieter Hecking ma bardzo przyziemne podejście, podchodzi do wszystkiego z pokorą. To nie jest klub o wielkich tradycjach, nie ma też dużych nadziei na nadchodzący sezon i może przez sytuację kadrową Kuba wybrał właśnie to miejsce na kolejne kilka lat? Będzie tam grał tydzień w tydzień. Ale to też kierunek przez który nie ucierpiała jego reputacja - nie odszedł by zarabiać łatwe pieniądze w słabszym klubie bez konkretnych celów, nie zmienił barw na te wrogie kibicom w Dortmundzie. Więc teraz, gdy wróci z Wolfsburgiem na mecz na Westfallen, to na pewno zostanie przywitany bardzo gorąco, owacją na stojąco.
- Uważam, że przy swoim wieku Błaszczykowski może liczyć jeszcze na dwa naprawdę dobre sezony w Bundeslidze. Musimy jednak pamiętać, do jakiego futbolu pasuje. Nie stylu, w którym obecnie gra Borussia Dortmund, ale tego opartego na kontrach. A więc w taktyce, którą stosuje Hecking w Wolfsburgu odnajdzie się idealnie.
Boruc z "małpkami" na Ibizie, Szczęsny w podróży poślubnej [ZDJĘCIA Z WAKACJI]