Polak w meczu jego Bayernu z Hannoverem 96 (3-1) mógł sam strzelić gola na 2-0. Mario Goetze przelobował bramkarza, a Lewandowski mógł dobić piłkę. Postanowił jednak nie zabierać gola swojemu koledze. - To dlatego, że go bardzo potrzebował - wytłumaczył Polak. - Wielki gest który pokazał, że nawet niesamolubny napastnik może być skuteczny - pisze "Suddeutsche Zeitung".
Po swoim golu Lewandowski przebiegł przez pół boiska do Lorenzo Buenaventury, trenera przygotowania fizycznego w Bayernie. Obaj znają się bardzo dobrze, a Buenaventura przepowiedział Polakowi, że strzeli 30 goli w tym sezonie. Trafił idealnie. - Motywował mnie przez cały czas i wyliczał, ilu jeszcze goli potrzebuję - wytłumaczył Lewandowski. I zapowiedział, że znajdzie w domu specjalne miejsce dla trofeum zdobytego za największą liczbę goli.
Robert Lewandowski zasłużył na świętowanie. Kto kogo oblał? [ZDJĘCIA]