Bundesliga. Co transfer Vidala wniesie do Bayernu? Pressing, uniwersalność, płynność i waleczność

Po transferze Arturo Vidala do Bayernu pojawiły się głosy, że Chilijczyk nie przypomina typowego, cierpliwego w rozegraniu, pomocnika ze stajni Guardioli. I bardzo dobrze: mistrzom Niemiec przyda się więcej nieprzewidywalności - pisze Michał Okoński, dziennikarz ?Tygodnika Powszechnego? i komentator Sport.pl.

"Naprawdę tak lubisz krew?" - zapytał ponoć Marcelo Bielsa podczas słynnej rozmowy w Rosario, gdzie szykujący się do podjęcia pracy trenera Pep Guardiola odwiedził człowieka, którego uznawał za guru. Dziś, gdy Guardiola rozpoczyna pracę z piłkarzem, do którego rozwoju także Bielsa przyłożył rękę, pytanie unoszące się nad tamtą jedenastogodzinną dysputą należałoby powtórzyć. Arturo Vidal z krwią kojarzy się przecież jak mało kto.

Powrót do źródeł

Kwestia, jak chilijskiego pomocnika może Guardiola wykorzystać w Bayernie, jest jedną z najciekawszych, jakie zrodziło dotąd letnie okienko transferowe. Wśród pierwszych spekulacji na ten temat pojawiła się zresztą i taka, że Chilijczyk wcale nie jest zakupem Pepa, który ma tylko rok do końca kontraktu z Bayernem i wcale nie jest powiedziane, czy przedłuży umowę; że plany wobec Vidala, którego do Monachium chciał sprowadzić już w 2011 roku Jupp Heynckes, wykraczają poza pobyt Katalończyka w Bawarii. Niewątpliwie atrakcyjniejsze będzie jednak wyobrażenie sobie, że dwukrotnie przegrany w Lidze Mistrzów Guardiola dzięki temu transferowi zmodyfikuje styl drużyny.

W pewnym sensie byłby to zresztą powrót do źródeł. Szybki, wytrzymały, świetnie grający głową Vidal pod Bielsą w reprezentacji Chile (podobnie zresztą jak pod Jorge Sampaolim, w wygranym kilka tygodni temu Copa America) bywał człowiekiem odpowiedzialnym z jednej strony za walkę o odbiór piłki, a z drugiej - za błyskawiczne przenoszenie akcji pod bramkę rywala; agresywny, wysoki pressing i szybkość podań są tu nierozdzielne. Nigdy dość przypominać, że zanim tiki-taka wyrodziła się w swoją bezzębną wersję, opartą wyłącznie na jałowym utrzymywaniu się przy piłce, tak grała również Barcelona Guardioli.

Pressing

To jeden z powodów, dla których można sądzić, że Vidal będzie pasował do Bayernu: bawarska rewolucja Katalończyka przyspieszy albo wejdzie w nową fazę; już bez starej ekipy medycznej, a w związku z tym może też bez plagi kontuzji, za to z nową intensywnością, której trudno znaleźć lepszy symbol, niż niestrudzenie przemieszczający się między polami karnymi chilijski terier. Statystyki pokazują, że w meczach zawsze przebiega ponad 11 kilometrów; żaden piłkarz nie miał tylu wślizgów co on w poprzednim sezonie Ligi Mistrzów (45), od czasu jego przejścia do Juventusu żaden piłkarz pięciu czołowych lig Europy nie zanotował też tylu wślizgów co on (546; z czego w ostatnim roku 150). Średnia wślizgów i przechwytów Vidala to 4,7 na mecz. Jeśli odnosiliście wrażenie, że w półfinałowych starciach z Realem i Barceloną w dwóch ostatnich sezonach Champions League pressing Bayernu słabł, że nie było komu przerwać kontrataku przeciwnika, albo że z kolei ataki Bawarczyków rozwijały się zbyt powoli - teraz może być inaczej.

Uniwersalność

Inny powód to taktyczna elastyczność i uniwersalność Chilijczyka. Do tego, że u Pepa piłkarz musi adaptować się do wielu pozycji, a drużyna - ku utrapieniu rywala - zmienia swoje ustawienie nawet kilka razy w ciągu jednej połowy meczu, zdążyliśmy przywyknąć. Półżartem Guardiola mówił niedawno, że mógłby mieć i tysiąc pomocników, z których każdego potrafiłby wykorzystać nieco inaczej (dodajmy: także w obronie, czasami również w ataku), a przecież stracił właśnie jednego z najważniejszych, Bastiana Schweinsteigera. Philipp Lahm czy David Alaba to przykłady zawodników, którzy z równą swobodą czują się na obronie, jak w drugiej linii czy na skrzydle, a kluczowy wślizg jest w ich repertuarze równie istotny jak kluczowe podanie. Vidal, który jeszcze w reprezentacji Chile u Bielsy bywał prawym stoperem, cofniętym lewoskrzydłowym i cofniętym prawoskrzydłowym, a także defensywnym i środkowym pomocnikiem, na każdej z tych pozycji po odbiorze piłki robił to, co także dla Guardioli wydaje się najważniejsze: błyskawicznie rozpoczynał atak. U Sampaoliego, który skądinąd nie ukrywał, że rozwijając idee Bielsy korzystał także z doświadczeń Guardioli z Barceloną i Bayernem, rola Vidala jeszcze wzrosła - również dzięki temu, że w Juventusie grał przede wszystkim jako pomocnik typu box to box, biegający między dwoma polami karnymi, strzelający bramki i asystujący przy golach kolegów.

Płynność

Wyobrażenie sobie Arturo Vidala obok Thiago Alcantary i Xabiego Alonso jako jednego z trójki środkowych pomocników Bayernu; o ileż szybszego i wytrzymalszego niż Schweinsteiger, to wyobrażenie sobie najbardziej kompletnego środka pola w Europie. A przy tym wyobrażenie... mylące, zważywszy na przywiązanie Guardioli do płynności i mikrozarządzania ustawieniami. Jak słusznie zauważa Michael Cox, jeśli wszyscy poza stoperami i Lewandowskim piłkarze Bayernu mogą pełnić co najmniej dwie role na boisku, zespół będzie grał płynniej niż kiedykolwiek. Można, owszem, myśleć o Xabim Alonso dyktującym tempo przed linią obrony, Thiago zagrywającym inteligentną piłkę do niespodziewanie wbiegającego w pole karne rywali Vidala, ale chwilę później to Vidal może znaleźć się przed obrońcami, a choćby i bliżej bocznej linii, gdy w środku jego miejsce zajmie Lahm czy Alaba. Vidal zastępujący Thomasa Müllera obok/za Robertem Lewandowskim, Vidal jako jeden z przestawionych na obronę pomocników... aż żal się robi rywali, którzy będą próbowali się w tym połapać.

Waleczność

To prawda, że nowy pomocnik Bayernu nie nadaje się na bohatera szkolnych czytanek. Podczas Copa America grał świetnie, ale w trakcie turnieju miał sprawę sądową i stracił prawo jazdy za rozbicie po pijanemu swojego ferrari (fakt, że wracał z kasyna, sytuacji nie poprawia). Mecz z Peru mógł się skończyć dla niego usunięciem z boiska za uderzenie w twarz Carlosa Zambrano, a po finale Ligi Mistrzów również dyskutowano, czy nie powinien dostać czerwonej kartki, skoro żółtą zobaczył już w dziesiątej minucie, a od tamtej pory faulował jeszcze kilkakrotnie. Faktem jest jednak, że choć gra ostro i żółte kartki zbiera z niezwykłą regularnością (53 upomnienia w Juventusie; wcześniej 46 w Bayerze Leverkusen), to rzadko wylatuje z boiska (w ciągu ostatnich trzech sezonów Serie A - ani razu; w sumie dostał tylko cztery czerwone kartki, z czego trzy podczas pierwszego pobytu w Niemczech). Jest "mistrzem kończenia na żółtej", określił tę cechę piłkarza Jonathan Wilson.

W Bayernie pamiętają holenderskiego zabijakę Marka van Bommela, ale za czasów Guardioli można się było zastanawiać, czy zespół nie stał się zbyt grzeczny - to jeszcze jeden powód, dla którego transfer Arturo Vidala nabiera sensu. "Gdybym szedł na wojnę, chciałbym go mieć po swojej stronie", mówił o nim Gianluigi Buffon.

Niesamowita rabona, Pjanić golem zakłóca debiutancką bramkę Sterlinga [STADIONY Z CZUBA]

Więcej o:
Copyright © Agora SA