Schalke zwalnia i zatrudnia. Di Matteo wraca na ławkę

Nie wystarczyło wygrać z Borussią Dortmund, derby Westfalii okazały się niewystarczającym immunitetem. Po remisie ze słabiutkim Mariborem w Lidze Mistrzów i porażce z Hoffenheim w weekend, Jens Keller stracił pracę w Schalke 04 Gelsenkirchen. Jego następcą został Roberto Di Matteo.

Nie takiego początku sezonu oczekiwano w Gelsenkirchen. Po zatrzymaniu wszystkich najważniejszych piłkarzy (m.in. Draxlera, dzięki jego kontuzji) spodziewano się, że kolejny atak na czoło tabeli będzie jedynie formalnością. Tymczasem w dziesięciu dotychczasowych spotkaniach Schalke 04 wygrało ledwie dwa, prezentując się beznadziejnie w defensywie i bez zrozumienia, kreatywności w ataku - pomimo tego, że w składzie utalentowanych graczy nie brakuje. Jedynie prawy obrońca Uchida, skrzydłowy Choupo-Motig i napastnik Klaas-Jan Huntelaar spełniali pokładane w nich nadzieje.

O zwolnieniu Kellera mówiono już od jakiegoś czasu, a jego pozycja w klubie słabła z każdym tygodniem. Wydawało się, że osiągnięte w niezłym stylu zwycięstwo z również dołującą Borussią Dortmund da mu kilka tygodni czasu. Jeszcze wczoraj informowano, że z Kellerem będą prowadzone dyskusje, a sytuacja klubu "analizowana" w trakcie przerwy reprezentacyjnej. - Brakowało nam stabilności w osiąganiu wyników - mówił Clemens Tonnies, prezes Schalke 04. - To po prostu frustrujące - dodawał.

Tymczasem równie szybko, co poinformowano o zwolnieniu szkoleniowca, tak przedstawiono nazwisko nowego - Roberto Di Matteo. Włoch był bez pracy od czasu, gdy Roman Abramowicz pozbył się go po porażce Chelsea w Turynie, która niemal przypieczętowała odpadnięcie triumfatorów Ligi Mistrzów z tych rozgrywek w sezonie 2012/13. W Londynie w roli menedżera nie przepracował nawet roku po przejęciu stanowiska od Andre Villasa-Boasa na początku 2012 roku. Znacznie poprawił atmosferę w skłóconym zespole, niemal na partnerskich zasadach prowadził zespół z najważniejszymi piłkarzami Chelsea, Didierem Drogbą i Johnem Terrym, co pozwoliło temu klubowi podnieść się, najpierw pokonać Napoli, a następnie awansować aż do finału Ligi Mistrzów. W Monachium w dramatycznych okolicznościach i po rzutach karnych udało się sensacyjnie pokonać Bayern.

Jednak latem "tymczasowy" szkoleniowiec został w klubie na dłużej raczej przez brak innych opcji, bo Abramowicz nigdy nie był przekonany do Di Matteo, chociaż ten wygrał dla niego to utęsknione trofeum. Po dobrym starcie w kolejnym sezonie przyszły problemy, które zweryfikowały umiejętności menedżerskie Włocha i szybko okazało się, że do Londynu leci Rafael Benitez, który został kolejnym "tymczasowym" szkoleniowcem Chelsea.

Najdłużej 44-letni Włoch pracował w West Bromwich Albion, z którym awansował do Premier League, choć został zwolniony po kilku miesiącach sezonu i serii podobnej do tej kończącej karierę Jensa Kellera w Gelsenkirchen. Z Schalke łączono również byłego szkoleniowca Mainz, Thomasa Tuchela i nawet Bernda Schustera. Już 25 listopada Di Matteo czeka emocjonalny sprawdzian, bo jego zespół podejmie w fazie grupowej Ligi Mistrzów Chelsea, w której grał i prowadził. To jednak na znacznej poprawie wyników w Bundeslidze musi się skupić w pierwszej kolejności.

Więcej o:
Copyright © Agora SA