Pięć goli w pięciu sparingach, w tym fantastyczne trafienie w meczu z Borussią Moenchengladbach, kiedy błyskawicznie zwiódł dwóch obrońców i sprytnie przelobował bramkarza - z takim dorobkiem, a do tego tytułem króla strzelców Bundesligi i zasłużonym mianem jednego z najlepszych napastników świata, startował w Bayernie Lewandowski.
Gorszy niż Gaudino?
Ale już wie, że dobra opinia nie zapewni mu spokoju. Po tym, jak nie strzelił ani jednego gola w przegranym 0:2 meczu o Superpuchar Niemiec z Borussią, wygranym 4:1 spotkaniu z Preussen Munster w Pucharze Niemiec i zakończonej zwycięstwem 2:1 nad Wolfsburgiem inauguracji Bundesligi, mógł przeczytać w niemieckiej prasie, że lepszy od niego jest Gianluca Gaudino. 17-letni pomocnik, który zadebiutował w niemieckiej lidze, korzystając z kadrowych problemów Bayernu, zebrał znakomite recenzje. A Lewandowski - krytykę. Za zmarnowany rzut karny w Pucharze Niemiec, za bezbarwną postawę w Superpucharze i nieskuteczność w starciu z Wolfsburgiem, kiedy nie wykorzystał trzech dobrych okazji strzeleckich.
Wyceniany na 50 mln euro "Lewy" szybko przekonuje się, jak dużo wymaga się od tak wartościowych zawodników. Zwłaszcza gdy reprezentują tak wielkie kluby jak Bayern.
Oczywiście od ludzi ze swojej drużyny Polak dostaje wsparcie. - Z doświadczenia wiem, że każdy napastnik ma serię kilku meczów bez gola. Robert za chwilę zacznie strzelać - przekonuje prezes Bayernu Karl-Heinz Rummenigge. - Robert jest znakomitym napastnikiem, jednym z najlepszych na świecie. Za moment na pewno to potwierdzi - dodaje Arjen Robben, który w meczu z Wolfsburgiem wykorzystał dobrą asystę od Lewandowskiego. Nie znaczy to jednak, że mający skłonność do rotowania składem i lubiący grać bez nominalnego napastnika trener Josep Guardiola będzie długo czekał na przełamanie "Lewego".
10 goli w Lidze Mistrzów?
Jakkolwiek absurdalnie to wygląda, Niemcy już liczą Polakowi minuty bez gola. Przed meczem z Schalke licznik zatrzymał się na 259 minutach.
Na Veltins Arenie Lewandowski powinien skończyć z tym szaleństwem. W barwach Borussii zagrał przeciw Schalke osiem razy i zdobył cztery gole, w tym swojego premierowego w Bundeslidze (w 2010 roku Borussia wygrała w Gelsenkirchen 3:1, a Polak wprowadzony na boisko w 74. minucie za Shinjiego Kagawę trafił na 3:0). To wynik co najmniej dobry. Z kolei Bayernowi z Schalke gra się świetnie. Bawarczycy wygrali z ekipą z Zagłębia Ruhry pięć ostatnich meczów, strzelając jej aż 20 goli, a tracąc tylko jednego. Dodatkowo Schalke w sezon weszło bardzo źle, przegrywając 1:2 z trzecioligowym Dynamem Drezno w Pucharze Niemiec i również 1:2 w pierwszej kolejce Bundesligi z Hannoverem. - To niedobrze, że właśnie teraz, kiedy przeżywamy spore kłopoty, zmierzymy się z Bayernem - mówi otwarcie Julian Draxler.
Dla Lewandowskiego to idealny rywal na zdobycie gola i spokojny wyjazd na zgrupowanie reprezentacji Polski szykującej się do startu eliminacji Euro 2016. - Z Wolfsburgiem miałem dobre okazje, nie wykorzystałem ich, ale najważniejsze, że wygraliśmy. Nie jestem przygnębiony, zachowuję spokój, bo jestem pewny, że wkrótce gole przyjdą - mówi napastnik. Byłoby dobrze, gdyby nie musiał wygłaszać podobnych formułek przez kilka najbliższych dni. Wystarczy, że dzień w dzień będzie musiał odpowiadać, czy będzie wreszcie skuteczny w reprezentacji.
Oczekiwania wszystkich kibiców wobec Lewandowskiego są ogromne. A bukmacherzy zakładają się z nimi o to, czy najlepszy polski piłkarz zdobędzie co najmniej 10 goli w startującym we wrześniu sezonie Ligi Mistrzów (Fortuna na taki zakład wystawia niski kurs 2, co znaczy, że okazałą zdobycz "Lewego" uważa za bardzo prawdopodobną). Mierzyć się z takimi wyzwaniami Lewandowskiemu będzie bardzo trudno, jeśli po spotkaniu z Schalke jego konto bramkowe nadal będzie puste.