Bundesliga. Hat trick Borussii?

Zwycięstwem Borussii nad Werderem (2:1) zaczęła się Bundesliga. Nic tak nie zwiększa szans dortmundczyków na trzecie mistrzostwo z rzędu, jak jej trener, który za cel uważa zajęcie miejsca w czołowej czwórce. Wszystkie mecze Borussii obejrzeć można w Eurosporcie 2.

Latem 2011 r. bronienie tytułu Borussia zaczęła od dwóch zwycięstw w sześciu kolejkach, do lidera traciła osiem punktów. Kroczyła drogą Wolfsburga i Stuttgartu, które odebranie mistrzostwa Bayernowi przypłacały natychmiastową zapaścią.

Więcej wpadek nie było.

Od połowy września zespół Jürgena Kloppa w kraju już nie przegrał. Ani w lidze, ani w pucharze. Wziął oba trofea, co w ostatnim ćwierćwieczu, poza Bayernem, udało się tylko Werderowi. W tym sezonie ma szanse na dobre wedrzeć się do historii niemieckiego futbolu. Trzy razy z rzędu z mistrzostwa, znów poza Bayernem, cieszyła się tylko Borussia Mönchengladbach w latach 70.

Odleżyny Gomeza

- W klubie za cel uznano awans do pucharów. Rozumiem, że chodzi o miejsca 1-5 - mówił rok temu prawy obrońca Dortmundu Łukasz Piszczek. Wtedy wydawało się, że szefowie Borussii upadli na głowy. Trudno było sobie wyobrazić piłkarza Barcelony, Realu, Milanu, Chelsea i obu klubów z Manchesteru, który opowiada, że tuż po zdobyciu mistrzostwa zadowoli się piątym miejscem i startem w Lidze Europejskiej.

Później okazało się, że Borussia budowała w ten sposób przewagę nad Bayernem.

Piłkarz z Monachium nie może powiedzieć, że jego celem jest mistrzostwo, on musi być przekonany, że je zdobędzie, a później dołoży do niego sukces w Pucharze Europy. Wymagają tego kibice, byli piłkarze, gazety. Nawet jeśli nie sprzyjają Bawarczykom, lepszego zespołu w Niemczech nie widzą. Chcesz grać w Bayernie, przygotuj się na bieganie po boisku z ciężką jak wór ziemniaków presją.

Gdy Klopp kilka dni temu ogłosił, że mierzy w miejsce w czwórce, gwarantujące udział w Lidze Mistrzów, nikogo już nie zdziwił. Tym bardziej że piłkarze największego rywala opowiadają, że nie wyobrażają sobie trzeciego sezonu bez tytułu. - Rok temu graliśmy w finałach Pucharu Europy i Pucharu Niemiec, zajęliśmy drugie miejsce w lidze. Ale nikomu nie przyszło do głowy, by nazwać to sukcesem. Wszyscy wiemy, że teraz musi być lepiej - mówi trener Jupp Heynckes.

Poza środkiem obrony trudno znaleźć miejsce, w którym Borussia ma zdecydowanie lepszego piłkarza niż Bayern. Selekcjoner Joachim Löw wybiera bramkarza, lewego obrońcę i defensywnego pomocnika z Monachium, choć na tych samych pozycjach w Dortmundzie także biegają Niemcy. Skrzydłowi z Allianz Arena wypracowali sobie lepszą opinię niż ci z Signal Iduna Park, w ataku Bayernu biega drugi strzelec Bundesligi, za napad Borussii odpowiada piłkarz, który zdobył cztery bramki mniej.

Ale Monachium to inny świat.

Mario Gomez, który w ostatnich dwóch sezonach strzelił 80 goli, ale zmarnował kilka świetnych szans w finale Ligi Mistrzów, od tygodni słyszy od przełożonych i byłych zawodników, że jest nieudacznikiem. "Jest dobry, ale nie bardzo dobry. Gdyby było inaczej, wygralibyśmy LM - mówił prezes Uli Hoeneß. Trener rezerw Mehmet Scholl obawiał się w czasie Euro 2012, że Gomez nabawi się odleżyn, bo tak często upadał na murawę. Franz Beckenbauer powiedział, że Mario nie może być pewny miejsca w składzie, bo Bayern to nie przedszkole, w którym piłkarzy się rozpieszcza. Przypomnijcie sobie, jak działacze i trenerzy wspierali Lewandowskiego, gdy Niemcy drwili z jego nieskuteczności, a zrozumiecie różnicę między Bayernem a Borussią.

Kup pan Lewandowskiego

Nie tylko dlatego rywalizacja obu klubów jest ewenementem. BVB w ostatnich trzech sezonach wydało na piłkarzy 42,5 mln euro (najwięcej - 17 mln kosztował sprowadzony latem Marco Reus). Bayern - dwa razy więcej. BVB traci gwiazdy (rok temu Nuriego ?ahina zabrał Real, teraz Shinjiego Kagawę Manchester United), Bayern je zyskuje. Jeśli sfinalizuje transfer Javiego Martineza z Athletic Bilbao, pobije rekord Bundesligi. 24-letni pomocnik ma kosztować 40 mln euro.

Kandydaci na mistrzów hiszpańskiej La Liga i angielskiej Premier League - wyprzedzających niemiecką w rankingu UEFA - działają podobnie jak Bawarczycy. Real i Barcelona, Manchestery i Chelsea są od kupowania, a nie od sprzedawania. Ba, nikomu nie przyjdzie do głowy, by złożyć ofertę za Ángela di Mar~ę, Samira Nasriego, Ramiresa. A Borussia od miesięcy zajmuje się zniechęcaniem klubów chcących podebrać jej najlepszych piłkarzy. Gdyby tylko chciała, sprzedałaby Mario Götzego i Lewandowskiego. Dyrektor sportowy Michael Zorc opowiada, że latem odrzucił kilka ofert za polskiego napastnika.

Piłkarze odchodzą z Borussii, bo Anglicy i Hiszpanie oferują wyższe pensje oraz obiecują sukcesy w Champions League. Za rok zespół z Dortmundu może nie utrzymać gwiazd, nawet jeśli powtórzy sukcesy. Piłkarze muszą uwierzyć, że drużyna staje się coraz lepsza i może bić się o Puchar Europy. Rok temu występ w fazie grupowej zakończył się katastrofą - z jednym zwycięstwem i czwartym miejscem (5 punktów za trzecim Olympiakosem). W tym sezonie nie musi być łatwiej, bo dortmundczycy znów wylądują w czwartym koszyku, o 1/8 finału może rywalizować np. z Manchesterem City, Juventusem i Barceloną. Jeśli wyjdą z grupy, stracą przewagę nad największym rywalem w kraju. Gdy wiosną odpoczywali, ekipa z Monachium w drodze do finału LM jeździła od Bazylei przez Marsylię, po Madryt.

Według bukmacherów faworytem Bundesligi jest Bayern. Rok temu i dwa lata temu również nim był. Za rok pewnie też będzie.

Bukmacherzy typują mistrza

króla strzelców

Źródło: William Hill

24,49

lat to średnia wieku mistrzowskiej Borussii z poprzedniego sezonu. Tak młodego zespołu nie znajdziemy w pierwszej piątce lig angielskiej, hiszpańskiej, włoskiej i francuskiej

Więcej o:
Copyright © Agora SA