Ole, ole, ole, ole! Trybuna Kibica zawsze pełna
Jako pierwsza o możliwym transferze Piszczka do zespołu mistrza Hiszpanii poinformowała telewizja La Sexta, twierdząc nawet, że 26-letni Polak to transferowy cel numer jeden prezesa klubu, Florentino Pereza. O sprawie pisała też "Marca", a dziennik "AS" dodał, że Real negocjuje z Borussią już od kilku tygodni.
Wcześniej Piszczek był przymierzany do Interu Mediolan. Czy jedna z trzech polskich gwiazd Borussii rzeczywiście będzie od nowego sezonu występowała w nowym klubie?
- Nie będę komentował medialnych spekulacji, bo z Łukaszem przyjęliśmy taką zasadę, że tego nie robimy - mówi agent Piszczka, Bartłomiej Bolek.
Menedżer tłumaczy, że jego klient jest szczęśliwy w Dortmundzie. - Kilka miesięcy temu Łukasz podpisał nową umowę z Borussią. Kontrakt obowiązuje do 2016 roku, zawodnik jest z niego zadowolony - tłumaczy Bolek.
Jeśli wierzyć doniesieniom z Niemiec, na mocy umowy parafowanej na początku sezonu 2011/2012 Piszczek co miesiąc inkasuje z klubowej kasy BVB 160 tys. euro. - Zarobki to tajemnica. Są godne. A najważniejsze jest to, że z Borussią Łukasz dwa razy z rzędu zdobył mistrzostwo Niemiec i dwa razy z rzędu został uznany najlepszym bocznym obrońcą Bundesligi. Poza tym regularnie gra dla 80 tysięcy kibiców, jest ceniony i przez nich, i przez pracowników tego wielkiego klubu - mówi Bolek.
Mimo wszystko menedżer reprezentanta Polski przyznaje, że Borussia to nie tak wielki klub jak Real. - Borussia to wielka marka, ale Real to legenda, to jeden z największych klubów w historii piłki - ocenia Bolek.
Agent Piszczka zdradza, że "Królewscy", chcąc sprowadzić do siebie Polaka, musieliby się przygotować na znacznie większy wydatek niż twierdzą media.
- Łukasz ma oferty, co nie jest dziwne, bo bezsprzecznie jest jednym z najlepszych zawodników Europy na swojej pozycji. Dlatego wiele topowych klubów chciałoby go mieć u siebie. Wszystko zależy od Borussii i od Łukasza. Jeśli klub uzna, że chce go sprzedać, a zawodnik, że chce zmienić otoczenie, będziemy negocjować. Ale jeśli ktoś chciałby składać ofertę na 10 mln euro, to szkoda papieru na faks. Wartość zawodnika jest dużo wyższa - podsumowuje Bolek.