Bundesliga. Kanadyjczyk Lewandowski

Tylko Gomez, Huntelaar, Podolski zdobyli jesienią w Bundeslidze więcej bramek niż Robert Lewandowski. O tytuł króla strzelców będzie trudno, ale Polak wyrasta na najwszechstronniejszego ofensywnego gracza Bundesligi

Zero kontrowersji, żartów i luzu? To nie Facebook/Sportpl ?

As obrońców tytułu w wygranym 4:1 meczu we Freiburgu trafił dwa razy i miał asystę, zresztą dla wszystkich goli przyczynili się Polacy. "Lewandowski zatrzasnął drzwi przed Lucasem Barriosem" - podsumował tabloid "Bild", wspominając o niedawnej deklaracji Paragwajczyka. Niedawny lider zespołu narzeka, że stracił miejsce w drużynie, i zasugerował, że już zimą chce zmienić klub. Według mediów w sobotę Lewandowski nie zostawił mu złudzeń - Barrios szans na pokonanie Polaka nie ma. Będzie musiał odejść - pisze "Bild". Dyrektor sportowy Borussii Michael Zorc już potwierdził, że nie będzie Paragwajczyka zatrzymywał. Problem w tym, że nie ma na niego chętnych.

Dortmund jego upadkiem się nie zajmuje - teraz królem jest Lewandowski. W sobotę grał tak, jakby chciał zaprzeczyć teorii niemieckiego brukowca. "Bild" dokonał nietypowej analizy. Opracował tabelę Bundesligi, wyłączając bramkowe akcje liderów drużyn - tak, by pokazać, który z nich naprawdę najwięcej znaczy dla zespołu. Na przykład wyniki Werderu Brema zależą praktycznie od Claudio Pizarro zapewniającego mu ponad połowę punktów. Dziennik wyliczył, że Borussia zawdzięczała ich Lewandowskiemu ledwie pięć. Powód? Polak trafia zwykle wtedy, gdy drużyna już prowadzi.

W sobotę to Lewandowski strzelił pierwszą bramkę, a później siał postrach w obronie Freiburga - nie tylko strzałami, ale i zmysłem do akcji kombinacyjnych. To staje się coraz większym atutem Polaka.

"Der Westen" podkreśla, że jest nie jest tylko klasycznym snajperem jak Barrios. Felietonista Thorsten Schabelon podkreśla: - Robert staje się liderem Borussii. Widać, że coraz bardziej gra dla zespołu, bierze na siebie odpowiedzialność za wynik.

12 bramek i sześć asyst Lewandowskiego to jeden z najlepszych jesiennych rezultatów w Bundeslidze. Polak może mieć problem z wygraną w klasyfikacji strzelców ligi. Mario Gomez zdobył już 16 bramek i może liczyć na świetną linię pomocy Bayernu. Klaas-Jan Huntelaar w Schalke korzysta z geniuszu Raula. Całe FC Köln gra na Lukasa Podolskiego. Za to Lewandowski - jak zauważają coraz częściej Niemcy - nie ma w sobie nic z egoisty. Szuka partnerów, nawet kiedy może sam strzelać, stara się dzielić piłką - czasami wręcz na siłę. Polaka chwali się za pewność w grze, którą zyskał jesienią. Tylko on, bramkarz Roman Weidenfeller i filar defensywy Mats Hummels zagrali w podstawowym składzie Borussii w każdym meczu rundy jesiennej.

Dlatego Polak jest postrzegany jako piłkarz zdolny wygrać tzw. klasyfikację kanadyjską. Lepsi od niego Gomez (16 bramek i 3 asysty), Huntelaar (15 i 4), Podolski (14 i 5) oraz Pizarro (12 i 7) uzbierali po 19 punktów. Zaledwie jeden więcej niż Lewandowski.

- Uwagę kibiców przyciągają głównie zdobywcy bramek, ja patrzę na to trochę inaczej. Rolą napastnika jest również to, by stworzyć przewagę i dać miejsce oraz czas do oddania strzału koledze z drużyny. Dobry gracz ofensywny nie może myśleć tylko o sobie - analizuje Lewandowski, który wśród najlepszych ofensywnych zawodników Bundesligi jest najmłodszy. "Die Welt" pisze o Polaku: "To już jeden z najlepszych napastników Niemiec. A może być najlepszym".

Dzięki golom we Freiburgu 23-letni napastnik pobił polski rekord należący do Andrzeja Juskowiaka, który przed ponad dekadą zdobył jesienią 11 bramek (dla Wolfsburga). Polski rekord całego sezonu należy do Jana Furtoka. 20 lat temu zdobył 20 bramek.

Który z Polaków oprócz Lewandowskiego może pochwalić się hat-trickiem w lidze zagranicznej? [WIDEO]

Więcej o:
Copyright © Agora SA