Argentyński obrońca kilka dni temu w wywiadzie dla południowoamerykańskich mediów zarzucił trenerowi, że ten pomija go przy ustalaniu składu z powodu narodowości.
- Szef ze mną nie rozmawia, nie wita się nawet ze mną, gdy mnie widzi. Sądzę, że mnie nie lubi, bo nie jestem Anglikiem - powiedział piłkarz.
Bruce odpowiada, że przecież w jego drużynie, wśród 25 zawodników, jest aż 11 obcokrajowców z dziewięciu różnych krajów.
- Jestem głęboko zasmucony. W dzisiejszym świecie oskarżenie kogoś o rasizm jest jednym z najgorszych. Wśród wielu obelg, które usłyszałem w życiu, ta była najgorsza. Nie mam problemów z krytyką, nauczyłem się już lata temu, że to część mojej pracy i nigdy nie brałem złych słów do siebie. Zawsze dawałem szansę graczom spoza kraju częściej niż inni menedżerowie. To niedorzeczne, że ktoś oskarża mnie o rasizm - powiedział Bruce.
- Nie mam pretensji do zawodnika, że ten jest sfrustrowany, gdy nie gra. Też bym był. Staram się traktować go z szacunkiem, ale jednak nie wybieram go do podstawowego składu, więc rozumiem jego zdenerwowanie. Jest jednak linia, której nie powinno się przekraczać - zakończył menedżer Sunderlandu.
Nowy selekcjoner Finlandii ?