Chelsea - Manchester United, czyli mecz rannych mocarzy

Od ośmiu lat Chelsea nie przegrała z Manchesterem United na Stamford Bridge. Ale drużyna Aleksa Fergusona czuje się mocna, bo rywale zmagają się z największym w najnowszej historii kryzysem. Relacja na żywo w niedzielę od 16.55 w Sport.pl.

MU i Chelsea podzieliły się ostatnimi sześcioma mistrzostwami. W dekadzie tylko dwa razy dopuściły do tronu Arsenal. Dwa lata temu spotkały się w finale Ligi Mistrzów. W niedzielę zobaczymy jednak mocarzy pokaleczonych.

Na Chelsea nieszczęścia walą się od miesięcy. Frank Lampard, pomocnik, który regularnie strzela 20 goli w sezonie, w poprzednich sezonach niezniszczalny, przez kontuzje stracił niemal cztery miesiące. Didier Drogba próbuje podnieść się po malarii, John Terry narzeka, że nie pamięta meczu, na który nie wychodziłby z bólem. To liderzy, od których u mistrzów Anglii zależy najwięcej. W niedzielę mają być w pełni sił, ale wszystkich problemów nie rozwiążą.

Ferguson uważa, że rywale cierpią, bo pozbyli się pięciu piłkarzy (m.in. Carvalho, Ballack, Belletti) i nie zadbali o następców. Sprowadzony latem Ramires jest dopełnieniem składu, a Yossi Benayoun leczy ciężką kontuzję. - Chcieli ogrywać młodych, wprowadzili 21-letniego Daniela Sturridge'a i 17-letniego Josha McEachrana. Do tego doszły urazy. Może dlatego grają nierówno - mówi Ferguson.

"Nierówno" to mało powiedziane. Chelsea z siedmiu ostatnich meczów w lidze wygrała jeden. Listopad zaczynała na pozycji lidera i głównego faworyta do mistrzostwa. Dziś jest trzecia, niedzielni rywale wyprzedzają ją o trzy punkty i mają jeden rozegrany mecz mniej.

W MU o kryzysie przebąkiwano na początku sezonu, bo z pierwszych ośmiu meczów piłkarze Fergusona wygrali trzy. Dziennikarze próbowali sobie przypomnieć, kiedy na Old Trafford biegało tylu przeciętnych graczy, kibice tęsknili za Wayne'em Rooneyem, który zmagał się z kłopotami prywatnymi. Gdy się z nimi uporał, ogłosił, że chce odejść z MU, bo klub nie chciał mu dać podwyżki. Gdy podpisał nową umowę, doznał urazu. 25-letni napastnik strzelił tylko jednego gola, jego udział w prowadzeniu zespołu w lidze jest minimalny.

Rooney wraca jednak do formy, mimo przestrzelonego karnego dobrze zagrał w poniedziałkowym spotkaniu z Arsenalem i w niedzielę wyjdzie w pierwszym składzie. Zamiast niego trafiają inni. Bliscy pobicia swoich indywidualnych rekordów strzeleckich w MU są Dimitar Berbatow, Park Ji-Sung i Nani. Jedyną złą wiadomością dla MU jest przedłużająca się rehabilitacja Paula Scholesa.

Chelsea w poprzedniej kolejce zremisowała z Tottenhamem. Trener Carlo Ancelotti mimo kolejnej straty punktów był zadowolony, twierdził, że jego zespół lada chwila zacznie wygrywać. Zwycięstwo nad MU sprawi, że kryzys uznano by za zakończony, ale w Manchesterze mają pewnie wrażenie, że lepszego momentu na pokonanie Chelsea w Londynie nie było od bardzo dawna.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.