Jeden z najskuteczniejszych strzelców francuskiej ekstraklasy Marokańczyk Marouane Chamakh podpisał w maju kontrakt z Arsenalem Londyn. Przychodząc do Premier League na pewno miał świadomość, jak wymagająca i wyczerpująca jest liga angielska. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że będzie wyczerpany fizycznie jeszcze przed pierwszym ligowym meczem Arsenalu.
- To jest całkiem co innego. Przygotowania do sezonu są w Anglii dużo cięższe niż we Francji. Krótsze, ale o wiele bardziej intensywne - powiedział piłkarz.
- Przez trzy tygodnie ciśniemy maksymalnie. No ale koledzy z drużyny ostrzegali mnie, że potrzebujemy tak ciężkich przygotowań, by wytrzymać długi sezon, szczególnie, że praktycznie nie mamy przerwy w grudniu - dodał były piłkarz Bordeaux.
Początek ligi Marokańczyk miał udany. W meczu z Blackpool wpisał się na listę strzelców, grał też z Liverpoolem. Po trzech kolejkach piłkarz ma porównanie poziomów ligi francuskiej i angielskiej.
- W Anglii mecze są grane z prędkością 100 mil na godzinę. Ciągle jesteś na krawędzi, masz wrażenie, ze piłka nigdy nie jest poza grą, że nie ma przerw. To inny świat - powiedział Chamakh.
Mimo wyczerpujących meczów, Marokańczyk odnajduje się w Arsenalu.
- Jestem tutaj szczęśliwy. Wiem, że ciąży na mnie presja, ale wierzę, że się tutaj poprawię piłkarsko. Mam dobre przeczucia - zakończył Chamakh.
Manchester nie wygra - mówi Zlatan