Manchester City przechodzi największy kryzys od wielu lat i z ostatnich dziewięciu spotkań wygrał tylko jedno (do tego dwa remisy i aż sześć porażek). A przecież poważne kłopoty rozciągają się także poza boisko.
Od pewnego czasu władze Premier League prowadzą przeciwko klubowi postępowanie w sprawie rzekomego złamania przepisów Finansowego Fair Play w latach 2009-2018, co w mediach doczekało się miana "procesu stulecia". A sprawa może okazać się jeszcze bardziej złożona.
To głównie za sprawą jeszcze większej liczby zarzutów. "Mistrzowie Anglii zostali oskarżeni o złamanie 130 zasad Premier League na przestrzeni 14 lat" - czytamy w artykule "The Times". Z czego wynika ta różnica? "Pierwotnych 115 domniemanych naruszeń jest teraz 130, ponieważ kiedy Premier League ogłosiła zarzuty w lutym 2023 r., było zamieszanie co do niektórych zasad w odniesieniu do poszczególnych sezonów. Musiało to zostać sprostowane" - wyjaśniono.
A skąd dodatkowe pięć lat objętych postępowaniem? "City zostało również oskarżone o brak współpracy przy dochodzeniu i nieprzekazanie wymaganych dokumentów na przestrzeni sezonów 2018/19 - 2022/23" - doprecyzowano.
W piątek 6 grudnia zakończyły się przesłuchania w tej sprawie, w związku z czym trzyosobowa komisja może już przejść do oceny materiału dowodowego. A kiedy można spodziewać się werdyktu. "Jedno ze źródeł prawniczych przekazało "The Times", że trzyosobowa komisja jest świadoma uwagi skupionej na werdykcie i będzie dokładała wszelkich starań, aby wydać wyrok tak szybko, jak to możliwe. Według źródła mógłby to być koniec stycznia, ale liczba rzekomych naruszeń przepisów i złożoność sprawy mogą wiązać się z opóźnieniem" - dowiadujemy się.
City, które zaprzecza wszelkim zarzutom, grozi "znaczne odjęcie punktów lub nawet spadek, jeśli udowodnione zostaną poważniejsze zarzuty". Jednakże "w takim przypadku klub jest prawie pewien, że złoży apelację, której rozpatrywanie zdaniem źródła może potrwać od sześciu do ośmiu miesięcy". Ponadto w przypadku nałożenia bardzo surowej kary (jak degradacja) komisja może zezwolić na odroczenie jej do momentu rozpatrzenia odwołania (czego nie zrobiono np. w poprzednim sezonie w przypadku Evertonu, któremu początkowo odjęto 10 pkt, a po skutecznym odwołaniu zwrócono 4 pkt).
"Dochodzenie Premier League w sprawie City trwa od pięciu lat. Szacuje się, że koszty prawne dla obu stron będą ogromne. Dla Premier League w zeszłym sezonie wyniosły one 48,1 mln funtów - sześciokrotnie więcej niż przewidziano w budżecie - przy czym znaczna część kwoty dotyczyła tej sprawy oraz skargi prawnej City przeciwko zasadom dotyczącym transakcji z podmiotami powiązanymi (z właścicielami klubów - red.)" - dodano.
Manchester City czeka zatem na werdykt, który może znacząco wpłynąć na jego przyszłość. Tę najbliższą zdefiniuje zaplanowany na środę 11 grudnia wyjazdowy mecz Ligi Mistrzów z Juventusem.