Dla Lee Carsleya starcia w Atenach (14 listopada) oraz na Wembley z Irlandią (17 listopada) będą ostatnimi w roli tymczasowego selekcjonera Anglików. Od początku 2025 roku funkcję już na stałe przejmie Thomas Tuchel. Pierwszym zadaniem Niemca będzie kwalifikacja na mundial 2026 oraz oczywiście sukces na samym turnieju.
Niemniej starcia z Grekami i Irlandczykami też będą ważne dla Anglików. Zajmują oni bowiem na ten moment drugie miejsce w grupie 1 Dywizji B, a bezpośredni awans do Dywizji A wywalczy wyłącznie triumfator grupy. Na ten moment pierwsza lokata należy do niepokonanych Greków, którzy mają komplet punktów. Anglicy muszą ich pokonać, jeśli chcą marzyć o uniknięciu barażu o awans z jedną z trzecich drużyn w grupach Dywizji A (daje je drugie miejsce).
Carsley ogłosił już listę powołanych i jedno nazwisko wywołało sporo kontrowersji. Mowa o Jacku Grealishu. To samo w sobie nie byłoby dziwne, bo pomocnik Manchesteru City u Carsleya jest podstawowym graczem kadry i ma na koncie już dwa gole w Lidze Narodów. Jednak przez ostatnie niespełna trzy tygodnie ominął pięć kolejnych meczów swojego klubu przez kontuzję uda i nie zagra także w dzisiejszym starciu z Brighton (sobota 9 listopada o 18:30 w Brighton).
Na przedmeczowej konferencji trener "The Citizens" Pep Guardiola nie krył zdziwienia powołaniem dla Grealisha oraz przy okazji też sporej irytacji. Jego zdaniem, choć Anglik wrócił raptem w piątek do trenowania, z pewnością nie jest jeszcze gotów do gry w meczu.
- Jack wrócił w piątek do trenowania i wierzy, że może nam pomóc w sobotę. Ale dla mnie w moim zespole on jeszcze nie jest gotów. Nie może grać. Przez 17 poprzednich dni nie trenował przez kontuzję, a teraz dopiero robił to po raz pierwszy. Jednak ja nie jestem kimś, kto zabroni mu jechać. Oni mają prawo powoływać, kogo chcą i najwyraźniej wierzą, że Jack może im teraz pomóc. Więc niech jedzie. Najwyraźniej selekcjoner angielskiej kadry wie lepiej od nas kto jest zdrowy - powiedział z wyraźnym przekąsem Guardiola.