Skandaliczne zachowanie Haalanda. Gwiazdorzy skoczyli sobie do gardeł

Erling Haaland znalazł się w centrum uwagi w niedzielnym hicie Premier League między Manchesterem City i Arsenalem. Norweg już w 9. minucie strzelił swoją setną bramkę w barwach City. Pod koniec spotkania wywołał jednak olbrzymi skandal. W niewytłumaczalny, chamski sposób potraktował dwóch rywali. Jeden postanowił po końcowym gwizdku wyjaśnić to na osobności. Panowie wręcz skoczyli sobie do gardeł.

Erling Haaland ma za sobą niezwykle emocjonalny wieczór. Jego Manchester City w meczu na szczycie mierzył się z Arsenalem. Było to spotkanie aktualnego mistrza z wicemistrzem Anglii, więc musiało być gorąco. I było. Temperatury starcia Norweg najwyraźniej nie wytrzymał, bo pod sam koniec dał ponieść się niezdrowym emocjom.

Zobacz wideo Woda wyrwała ścianę. "Czułam się jak na Titanicu". Sportu nie będzie tam długo

Aż wierzyć się nie chce, co zrobił Haaland. Totalny brak szacunku

Napastnik rozpoczął bardzo dobrze. Już w 9. minucie zamienił podanie Savinho na gola i było to jego setne trafienie w 105 występach w Manchesterze City. Arsenal szybko się jednak pozbierał i jeszcze przed przerwą wyszedł na 2:1 po golach Calafioriego i Gabriela. 

Sytuacja City z każdą minutą robiła się coraz gorsza. Już wydawało się, że zaznają goryczy porażki. Tymczasem w ósmej minucie doliczonego czasu nastąpił nagły zwrot akcji. Po zamieszaniu po rzucie rożnym gola strzelił John Stones i ustalił wynik na 2:2. Wtedy też ujawniła się mroczna natura Haalanda.

Zaraz po strzelonym golu napastnik podbiegł do bramki, chwycił piłkę i w okropny sposób potraktował Gabriela. Brazylijski obrońca stał do niego odwrócony i z żalu chował twarz w koszulce. Gdy Norweg to zauważył, niespodziewanie cisnął piłkę w tył jego głowy i uciekł.

Od tej strony nie Haalanda nie znaliśmy. Brutalne zachowanie, a potem pyskówka. Zgroza

Na tym się jednak nie skończyło. Zaraz po wznowieniu gry od środka Haaland kompletnie bez sensu z olbrzymim impetem wpakował się w Thomasa Parteya, a ten runął na murawę. O dziwo Haaland nie został nawet ukarany żółtą kartką.

Skandaliczne zachowanie być może uszło uwadze arbitra, ale nie zawodnikom Arsenalu. Po końcowym gwizdku z pretensjami do Haalanda ruszył wspomniany Gabriel. Panowie chwilę się szarpali, po czym w obronie Brazylijczyka przybyli Ben White, Jakub Kiwior i Myles Lewis-Skelly. Haaland, którego wsparł Ilkay Guendogan, nic sobie jednak z tego nie robił.

Później kamery zarejestrowały, jak napastnik wymienił parę słów na osobności z Gabrielem Jesusem. Panowie mocno się posprzeczali i widać, że między nimi zaiskrzyło. Nie brakowało niecenzuralnych słów. Na szczęście nie doszło do rękoczynów i obaj rozeszli się w swoją stronę.

Więcej o: