W latach 1986-2013 poprowadził Manchester United w 1500 meczach. W czasach, w których trenerzy wymieniani są jak rękawiczki, trwał. Zdobył 13 mistrzostw Anglii, pięć krajowych pucharów, cztery Puchary Ligi, dziesięciokrotnie sięgał po Tarczę Dobroczynności, dwukrotnie wygrywał Ligę Mistrzów, a po razie triumfował w Pucharze Zdobywców Pucharów, Superpucharze Europy, Pucharze Interkontynentalnym i Klubowych Mistrzostwach Świata. "Niemożliwe marzenie stało się możliwe, dzięki największemu brytyjskiemu menedżerowi w historii" - tak po raz ostatni w roli trenera na Old Trafford witał go spiker Manchesteru United Alan Keegan.
Od tego czasu minęło już jednak 11 długich i - niestety dla kibiców z czerwonej części Manchesteru - chudych lat. Jak bowiem inaczej określić okres, w którym United nie zdobyli ani jednego mistrzostwa? Puchary przestały być oczywistością, a klubowa gablota zapełniała się rzadko.
Dziś Manchester United nie gra nawet w Lidze Mistrzów, ale Ferguson - kiedy tylko zdrowie mu na to pozwala - jest obecny na każdym spotkaniu swojego ukochanego klubu. Szkot w grudniu tego roku skończy 83 lata.
Od momentu zakończenia trenerskiej kariery unika medialnego zgiełku i nie rozmawia chętnie z prasą. Owszem - powstał między innymi serial o jego życiu i karierze - ale na palcach jednej ręki można policzyć szczere wywiady. BBC Breakfast namówiło go jednak na spotkanie przy okazji tzw. National Playlist Date, a więc dnia poświęconego osobom cierpiącym na demencję. W rozmowie poruszony został jeden istotny temat. Czy dziś, 11 lat po odejściu na emeryturę, brakuje mu pracy menedżera?
- Tak, czasami mi jej brakuje - przyznał Ferguson, wspominając pierwszy moment, w którym zrozumiał, że "życie po życiu piłkarskim" nie będzie łatwe. - Myślę, że w pierwszym roku po przejściu na emeryturę pojechałem na finał mistrzostw Europy i powiedziałem Cathy: "Właśnie tego mi brakuje" - wielkich meczów, igrzysk europejskich - dodał.
Cathy - żona Fergusona - była jednym z powodów, dla których postanowił zakończyć pracę menedżera w 2013 roku. O szczegółach decyzji Szkot informował w swojej autobiografii.
- Cathy, która straciła siostrę Bridget w październiku i zmagała się z pogodzeniem się z tą żałobą, szybko zgodziła się, że to właściwa droga. Zgodnie z umową byłem zobowiązany do poinformowania klubu do 31 marca, czy zamierzam odejść tego lata - napisał Ferguson, który chciał poświęcić się żonie. Ona, jak sam wielokrotnie przyznawał, przez całe życie poświęcała się jemu.
Żona Fergusona zmarła w październiku ubiegłego roku. Miała 84 lata. Legendarny menedżer w ostatnich latach także zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. 5 maja 2018 roku w godzinach wieczornych trafił do szpitala. Klub w oficjalnym komunikacie poinformował, że Ferguson doznał wylewu krwi do mózgu. Pojawiła się obawa, że może nawet stracić pamięć. Na szczęście hospitalizacja i pomyślna operacja pomogły stanąć mu na nogi.
- Na szczęście mam całkiem dobrą pamięć, modlę się do Boga, by odpukać - tak zostało. Dużo czytam, rozwiązuję quizy i myślę, że to pomaga. Są quizy na YouTube, które składają się ze 100 pytań, i jeśli nie uda mi się odpowiedzieć na 70 procent, to mam problem - dodał szkoleniowiec, którego słowa z rozmowy cytuje Daily Mail.