Jakub Moder po licznych kontuzjach i problemach zdrowotnych wciąż nie wrócił do gry na najwyższym poziomie. Mimo tego otrzymał powołanie na wrześniowe zgrupowanie reprezentacji Polski i zagrał nawet 30 minut przeciwko Chorwacji. Tym występem raczej się nie wyróżnił, a po powrocie do klubu przesiedział na ławce mecz Brighton z Ipshwich.
Wcześniej Moder nawet nie znajdował miejsca na ławce rezerwowych w klubie i od początku sezonu nie spędził na boisku ani minuty. Szansa dla Polaka przytrafiła się jednak w środę 18 września, kiedy to jego zespół zmierzył się z Wolverhampton w 1/16 finału Carabao Cup.
Pomocnik znalazł miejsce w pierwszym składzie i był to dla niego pierwszy mecz po 122 dniach w klubowej koszulce. Przy okazji zadebiutował dla trenera Fabiana Hurzelera, który w lecie zastąpił Roberto De Zerbiego. Polak spędził na boisku 72 minuty, w tym czasie złapał żółtą kartkę, a "Sofascore" wystawiło mu ocenę 6,4 w skali do 1 do 10.
Podczas przeciętnego występu Moder zaliczył 42 kontakty z piłką, wykonał 28 podań na 32 próby, wygrał cztery starcia z rywalami. Do tego stracił piłkę dziewięć razy, zaliczył cztery faule, wykonał trzy wślizgi i sam był faulowany raz.
Być może nie był to idealny występ pomocnika, ale pierwsze 72 minuty w sezonie mogą cieszyć. Zwłaszcza że rzekomo Moder nie zdecydował się w lecie na transfer do Leicester City, by walczyć o swoje miejsce w składzie Brighton, do którego trafił w 2020 roku z Lecha Poznań.
Samo spotkanie było dość emocjonujące. Brighton wygrało 3:2 z Wolverhampton i zagra w 1/8 finału rozgrywek.