Erling Haaland rozgrywa kolejny znakomity sezon w barwach Manchesteru City. W 34 meczach we wszystkich rozgrywkach ustrzelił aż 29 goli i dołożył sześć asyst. Gra dla reprezentacji Norwegii to w jego przypadku zupełnie inna bajka. Jego drużyna już na pewno nie wystąpi na Euro 2024. Mimo to napastnik pofatygował się na zgrupowanie. Słuchając jego wypowiedzi, można jednak odnieść wrażenie, że jest to dla niego tylko przykry obowiązek.
23-latek odpowiedział na pytania dziennikarzy na konferencji prasowej. Ważnym tematem było ewentualne przeciążenie w związku ze byt dużą liczbą występów. - Problemem nie jest samo granie dużej liczby meczów, ale ich jakość. Z biegiem czasu jakość spada. Nie można oczekiwać, że rozegram 70 meczów, pokonując ponad 10 km w każdym. Pod koniec sezonu będzie jeszcze wiele meczów. Co powinienem zrobić? Muszę tylko przestrzegać terminarza meczów - stwierdził, cytowany przez "VG".
Reprezentację Norwegii czekają teraz dwa mecze towarzyskie. W piątek o 18:00 zmierzy się z Czechami, a we wtorek o 19:00 ze Słowacją. Haaland jasno dał do zrozumienia, że niespecjalnie ekscytuje się tymi spotkaniami. - Miło jest grać dla reprezentacji, ale zupełnie inaczej jest zmierzyć się z Arsenalem w kolejny weekend u siebie niż teraz Czechami. Nie będę kłamać. Jest duża różnica. Ale co robić? W kalendarzu jest bardzo dużo meczów - narzekał.
Wygląda na to, że dla Haalanda gra w narodowych barwach nie jest w tym momencie priorytetem. Bardziej skupiony jest na klubie. W pewnym momencie zdradził, co tuż przed wyjazdem na zgrupowanie powiedział mu trener City Pep Guardiola. - Powiedział tylko: "jeśli nie wrócisz zdrowy, przyjdę po ciebie" - ujawnił.
Na koniec wypowiedział się na temat braku kwalifikacji na Euro 2024. Znalazł nawet pewne pozytywy tej sytuacji. - Wtedy wreszcie będę mógł odpocząć. Nie sądzę, żebym kiedyś tyle odpoczywał od czasu gry w Molde. Ale oczywiście wolałbym zagrać w mistrzostwach Europy - zakończył.