W Premier League od pewnego czasu na kluby sypią się kary za nieprzestrzeganie zasad Finansowego Fair Play. Evertonowi odjęło za to sześć punktów (początkowo nawet 10 pkt, potem sankcja została złagodzona), a niedawno czterech punktów pozbawiono Nottingham Forest. Jeszcze surowsze kary mogą spotkać dwóch mocarzy.
O złamanie zasad FFP podejrzewane są Manchester City oraz Chelsea. Pierwszym postawiono aż 115 zarzutów (w lutym zeszłego roku), lecz przedstawiciele klubu wszystkie z nich stanowczo odpierają. Drugim na razie nic nie zarzucono, ale zeszłego lata wykryto u nich nieprawidłowości finansowe popełnione jeszcze za czasów Romana Abramowicza. Chodzi o płatności na rzecz agentów z kont, które nie zostały uwzględnione w dokumentach londyńczyków.
Co może grozić obu klubom, jeśli zostaną uznane za winne naruszeń? Według brytyjskiego dziennika "The Sun" mogą nawet zostać karnie zdegradowane z Premier League. To oczywiście skrajna opcja, możliwe są różne inne sankcje, spośród których najłagodniejsze będzie ostrzeżenie od komisji zajmującej się tymi sprawami.
"W przypadku, gdy naruszenie jest "niewielkie", do innych komisji będzie należało ustalenie, czy jakiekolwiek odliczenie punktów jest konieczne, właściwe i proporcjonalne. Jeśli jednak naruszenie zostanie określone jako "poważne", może się zdarzyć, że nawet bardzo surowa sankcja, taka jak degradacja, będzie bardziej odpowiednia" - wytłumaczono w piśmie dotyczącym sprawy Forest. I choć tamten werdykt nie ma bezpośredniego przełożenia na sprawy City oraz Chelsea, to zdaniem "The Sun" "skala zarzutów wobec nich sugeruje, że obie sprawy będą zaliczać się do kategorii "poważne", o ile zostaną udowodnione" - dodało "The Sun".
Bardziej zdecydowanych ruchów w tej sprawie można się spodziewać najwcześniej późną jesienią, gdy komisja rozpocznie badanie spraw Manchesteru City i Chelsea.