Rozgrywana od wtorku do czwartku 19. kolejka Premier League kończyła pierwszą rundę w sezonie 2023/24. We wtorek na pierwsze miejsce w tabeli awansował Liverpool, po tym jak wygrał na wyjeździe z beniaminkiem Burnley 2:0. Dwa dni później szansę na odpowiedź drużynie Juergena Kloppa miał jednak prowadzący do tej pory Arsenal, który w derbach Londynu mierzył się na własnym stadionie z West Hamem United.
Jednak te derby zespołowi Mikela Artety od początku się dobrze nie układały. Choć to Arsenal od pierwszych minut starał się zdominować swojego przeciwnika, to już w 13. minucie, przy pierwszej groźniejszej akcji West Hamu, zrobiło się 0:1.
Nie zabrakło przy tym kontrowersji. Po dośrodkowaniu Emersona fatalnie we własnym polu karnym zachował się duet Gabriel - Oleksandr Zinczenko i do piłki dopadł na linii końcowej Jarrod Bowen, by wycofać ją do Tomasa Soucka, który z bliska dopełnił formalności, trafiając do siatki.
Ale czy Bowen nie wygarnął już piłki zza linii końcowej? Tego nie wiemy do teraz i nie wiedział tego też VAR. Wszystko dlatego, że na jedynej powtórce na wysokości linii końcowej piłka była zasłonięta przez zagrywającego skrzydłowego West Hamu. VAR nie znalazł podstaw do zmiany decyzji sędziów z boiska i bramka została uznana, ale z pewnością o tej sytuacji jeszcze długo będzie głośno, bo Arsenal już w tym sezonie stracił w podobnej sytuacji gola w meczu z Newcastle United.
"Kanonierzy" rzucili się do odrabiania strat, ale ofiarna defensywa West Hamu w większości sytuacji była skuteczna. Zespół Davida Moyesa był zmuszony cofnąć się pod własne pole karne, tym bardziej, że z powodu kontuzji stracił głównego kreatora gry ofensywnej - Brazylijczyka Lucasa Paquetę. W Arsenalu dwie najgroźniejsze szanse na wyrównanie zmarnował Bukayo Saka, którego uderzenie głową obronił Alphonse Areola i który następnie w pojedynku z francuskim bramkarzem trafił z ostrego kąta tylko w słupek bramki gości.
Druga połowa rozpoczęła się niemal identycznie jak pierwsza i w 55. minucie "Młoty" prowadziły już różnicą dwóch goli po perfekcyjnie rozegranym rzucie rożnym. Idealne dośrodkowanie Jamesa Warda-Prowse'a świetnym strzałem głową zamienił na bramkę Konstantinos Mavropanos. Piłka trafiła niemal idealnie w okienko bramki gospodarzy i było 0:2.
Arsenal szukał swoich szans na powrót do gry w tym spotkaniu. Dwa uderzenia głową z kilku metrów oddał Gabriel Jesus, ale pierwszą jego próbę obronił Areola, a druga, w doskonałej sytuacji, poszybowała nad bramką. Francuskiego bramkarza strzałem z kilku metrów nie zdołał też zaskoczyć Leandro Trossard, a niezłym uderzeniem z dystansu nie udało się to też Martinowi Odegaardowi.
W doliczonym czasie gry West Ham mógł dobić swojego przeciwnika. Fatalny błąd we własnym polu karnym popełnił były gracz "Młotów" Declan Rice i sfaulował Emersona. W pojedynku dwóch byłych piłkarzy Brentfordu David Raya zdołał jednak obronić uderzenie z 11. metrów Saida Benrahmy.
Wynik w północnym Londynie już się nie zmienił. Arsenal przegrał z West Hamem 0:2 i nie wykorzystał okazji na powrót na pierwsze miejsce w tabeli Premier League. Z 40 punktami na półmetku rozgrywek drużyna Jakuba Kiwiora, który cały mecz spędził na ławce rezerwowych, jest wiceliderem. Dzięki czwartkowemu prestiżowemu zwycięstwu West Ham z 33 punktami wrócił na szóste miejsce w ligowej klasyfikacji.