Po niedzielnej wygranej Arsenalu nad Brigthon (2:0) Liverpool do hitu Premier League przystępował z nadzieją na wygraną, która pozwoli im wrócić na pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Piłkarze Juergena Kloppa mogli liczyć na triumf, ponieważ na swoim stadionie od lat mają sposób na Manchester United. "Czerwone Diabły" na Anfield nie zdobyły gola od 2018 roku, a ich ostatnia wizyta w marcu zakończyła się miażdżącym 7:0 dla Liverpoolu.
Pomimo wielkich apetytów kibiców pierwsza połowa starcia nie porwała. Grę kontrolowali piłkarze Liverpoolu, którzy posiadali piłkę przez 67 procent czasu gry i oddali aż 15 strzałów. Jednak tylko trzy były celne, a najgroźniejszy z nich to uderzenie głową Virgila Van Dijka w środek bramki po rzucie rożnym. United ani razu nie zagrozili bramce rywali i połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Początek drugich 45 minut również zdominowali piłkarze Kloppa, ale z ich przewagi niewiele wynikało. Dopiero w 66. minucie naprawdę groźne uderzenie oddał Trent Alexander-Arnold, ale piłka nieznacznie minęła słupek. Manchester odpowiedział minutę później i po szybkim kontrataku Alissona sprawdził Rasmus Hojlund, ale bramkarz najpierw odbił strzał, a następnie dobitkę.
Po kolejnej serii ataków gospodarzy w polu karnym United doszło do kontrowersji. W 85. minucie ręką zagrał Luke Shaw, ale po błyskawicznej interwencji VAR-u sędzia nie wskazał na rzut karny. Prawdopodobnie o braku "jedenastki" zdecydował fakt, że piłka odbiła się wcześniej od nogi Anglika. Jeszcze w doliczonym czasie gry dwie żółte kartki za faul, a następnie kłótnie z sędzią zobaczył Diogo Dalot i wyleciał z boiska.
Finalnie starcie zakończyło się wynikiem 0:0, chociaż oba zespoły oddały łącznie 40 strzałów. 34 z nich było autorstwa zawodników Liverpoolu, którzy mogą być niezwykle rozczarowani podziałem punktów po kompletnym zdominowaniu odwiecznych rywali.
Remis w hitowym starciu Premier League oznacza, że po 17. kolejce liderem pozostanie Arsenal. Drużyna Jakuba Kiwiora ma na koncie 39 punktów. Liverpool traci do nich tylko "jedno" oczko i jest drugi, a trzecia Aston Villa ma dokładnie taki sam dorobek.