Erling Haaland jest na prostej drodze do zbycia potrójnej korony w debiutanckim sezonie w Manchesterze City. Norweg już został mistrzem oraz zdobywcą Pucharu Anglii, a ciągle ma przed sobą finał Ligi Mistrzów, który zostanie rozegrany w przyszły weekend z Interem Mediolan. Do tego został rekordzistą pod względem liczby strzelonych goli w jednym sezonie Premier League - 36. A przyjdzie mu jeszcze odebrać Złoty But za kończący się sezon ligowy w Europie.
Jednak gdy Haaland jest doceniany za dokonania sportowe, to w Norwegii pod lupę wzięli działania jego ojca. Okazało się, że z początkiem maja Alf-Inge Haaland przeprowadził się do Szwajcarii ze względów podatkowych, co spotkało się z oburzeniem w ojczyźnie.
- To kontrowersyjne, że piłkarski milioner unika płacenia podatków, a jednocześnie wiele dzieci jest zmuszonych przestać uprawiać sport, bo ich na to nie stać. Alfie Haaland musi również przestrzegać przepisów w norweskim systemie podatkowym - stwierdziła Marie Sneve Martinussen, przedstawicielka parlamentu i zastępca przewodniczącego w Partii Czerwonych w komentarzu dla "Dagbladet".
Wtórowała jej Agnes Naerland Viljugrein z Partii Pracy. - Alfie Haaland zarobił fortunę, ponieważ społeczeństwo przez te wszystkie lata chroniło go i jego syna. Dzięki norweskiemu systemowi sportowemu obaj mogli trenować, grać w piłkę nożną i budować swoje kariery. To naprawdę niemoralne, kiedy podziękowaniem za ten wysiłek jest przeprowadzka do jednego z najgorszych rajów podatkowych na świecie - powiedziała.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Nie trzeba podkreślać, że Szwajcaria jest krajem o względnie niskich podatkach, w którym swoje majątki przechowuje wiele gwiazd i milionerów. Dziennik "Finansavisen" przedstawił na początku maja raport, z którego wynika, że do Szwajcarii przeniosło się już 350 Norwegów, których aktywa liczone są w milionach.