Przed spotkaniem Pep Guardiola wypowiadał się w samych superlatywach na temat trenera Brighton. - Roberto De Zerbi to jeden z tych trenerów, który w ostatnich 20 latach wywarł największy wpływ na futbol. Jest unikalny. Kiedy przyszedł do Brighton, to byłem pewien, że będzie to miało wielki efekt, ale nie spodziewałem się, że osiągnie tak wiele, w tak krótkim czasie - mówił Hiszpan. I De Zerbi faktycznie osiągnął wiele, bo wywalczył z Brighton pierwszy awans do europejskich pucharów w 122-letniej historii klubu.
Spotkanie Brighton z Manchesterem City dostarczyło ogromnych emocji wszystkim kibicom, którzy tego dnia zjawili się na stadionie, żeby oglądać, jak ich klub walczy o awans do Ligi Europy. Zaczęło się jednak najgorzej, jak mogło, bo już w 25. minucie Manchester City wyszedł na prowadzenie po bramce Phila Fodena. Nie minęło jednak kilka minut, a piłkarze Brighton mogli cieszyć się z wyrównania! Ich radość okazała się jednak przedwczesna, bo okazało się, że Karou Mitoma pomógł sobie ręką i VAR anulował gola.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Jednak bramki z 38. minuty nikt już nie mógł zabrać zawodnikom Brighton. Zaledwie 19-letni Julio Enciso przymierzył perfekcyjnie w samo okienko i strzelił pięknego gola z dystansu. Pod koniec pierwszej połowy piłkarze gospodarzy strzelili jeszcze jednego gola, ale była to druga nieuznana bramka tego wieczora. Danny Welbeck okazał się być na spalonym.
W drugiej połowie piłkarze Brighton również mieli okazje, żeby strzelić zwycięską bramkę, ale ostatecznie gola na 2:1 strzelił Erling Haaland. Chwilę później okazało się jednak, że oglądamy trzecią tego wieczoru nieuznaną bramkę. Chwilę przed strzałem Norweg sfaulował rywala. Po tej sytuacji do końca meczu nie wydarzyło się już nic nadzwyczajnego i spotkanie zakończyło się remisem.
Remisem, z którego piłkarze i kibice Brighton są całkowicie zadowoleni. Wynik 1:1 oznacza bowiem, że Brighton na pewno zagra w kolejnym sezonie w Lidze Europy. Jednak po prawdzie, to nawet porażka prawdopodobnie nie zabrałaby im tego awansu. Żeby tak się stało to Brighton musiałoby wysoko przegrać z Aston Villą, nad którą ma obecnie aż 16 goli przewagi w bilansie bramkowym. Jednak teraz kibice zespołu, w którym gra Jakub Moder, nie muszą obawiać się nawet tak surrealistycznego scenariusza. W przyszłym sezonie na pewno doświadczą futbolu na europejskim poziomie.