Rosjanka wybrała się na mecz Chelsea. Przesadziła. Musiała interweniować ochrona

Maria Liman jest fanką Chelsea i regularnie chodzi na mecze tej drużyny. Ostatnio pojawiła się na stadionie podczas spotkania z Brentford. Rosjanka wyjawiła, że na miejscu napotkała niespodziewany problem. Wszystko z powodu jej ubioru.

Maria Liman jest rosyjską modelką, która na co dzień mieszka w Londynie. Na Instagramie obserwuje ją ponad milion użytkowników. Kobieta jest znana między innymi z zamiłowania do piłki nożnej i kibicuje Chelsea. Nigdy nie ukrywała pasji do tego klubu i często ogląda mecze na stadionie.

Zobacz wideo "Piłka nożna bez kibiców nie ma sensu"

Maria Liman zwróciła uwagę ochroniarzy na meczu Chelsea. Wszystko przez zbyt odważny strój

W zeszłym tygodniu Liman wybrała się na mecz Chelsea z Brentford. Rosjanka zaskoczyła wielu swoim strojem. Miała na sobie jedynie biustonosz oraz rozpiętą kurtkę. Modelka wyjawiła, że jej ubiór zwrócił uwagę ochroniarzy. "Wspieraliśmy Chelsea najlepiej, jak potrafiliśmy. Ale ochrona stadionu poprosiła mnie o zapięcie kurtki" - napisała na Instagramie. 

Liman z pewnością nie była zadowolona z gry ukochanej drużyny. Chelsea spisała się bardzo słabo i przegrała 0:2 po samobójczym golu Cesara Azpilicuety oraz trafieniu Bryana Mbeumo. Kilka dni później ekipa z Londynu ponownie rozczarowała. We wtorek zmierzyła się z Arsenalem. Drużyna Mikela Artety bez żadnych problemów ograła rywali 3:1. W tym meczu od pierwszych minut zagrał Jakub Kiwior, a brytyjskie media zgodnie wysoko oceniły jego występ. 

 

Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Kolejne porażki coraz bardziej pogłębiają kryzys Chelsea. Ekipa Franka Lamparda w ostatnich siedmiu meczach poniosła aż sześć porażek. Obecnie plasuje się na 12. miejscu w Premier League z dorobkiem 39 punktów. Zespół ten powinien walczyć o najwyższe cele, a w bieżących rozgrywkach bliżej mu do strefy spadkowej (dziewięć punktów przewagi) niż do miejsc gwarantujących udział w europejskich pucharach (15 punktów straty). 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.