Mason Greenwood nie zagrał w oficjalnym meczu od 15 miesięcy. Pod koniec stycznia ubiegłego roku piłkarz Manchesteru United został oskarżony przez swoją dziewczynę Harriet Robson o gwałt i pobicie. Kobieta ujawniła, że młody zawodnik zmuszał ją do seksu, pokazała też zdjęcia swoich siniaków. Zanim sprawą zajęła się brytyjska policja i aresztowała Greenwooda, do akcji wkroczył klub. Zawiesił piłkarza oraz odmówił mu nawet możliwości udziału w treningach.
Dochodzenie w sprawie rzekomego gwałtu Greenwooda trwało cały rok, ale ostatecznie skrzydłowy nie stanie nawet przed sądem. Prokuratura wycofała wobec niego wszelkie zarzuty, po tym jak kilkunastu świadków zaprzeczyło wcześniejszym zeznaniom i odmówiło dalszej współpracy. Wydawało się, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby ponownie dołączył do ekipy z Manchesteru. Tymczasem United, zamiast przywrócić go do składu, wszczęło wewnętrzne dochodzenie. Trwa ono już trzeci miesiąc.
Okazuje się, że Greenwood nie może pogodzić się zaistniałą sytuacją. Dziennik "The Sun" ujawnił słowa kolegi piłkarza (nie zdradza jednak jego nazwiska), według którego 21-latek tak bardzo zdenerwował się na klub, że stracił zupełnie ochotę, żeby w nim grać. - Siedział w domu, kopał po ścianach i był bardzo sfrustrowany. Chce wrócić do gry w piłkę, ale zdaje sobie sprawę, że jego sytuacja jest bardzo skomplikowana. Jest zdeterminowany, by znów grać w piłkę nożną, ale nie sądzi, żeby kiedykolwiek jeszcze włożył koszulkę United - zdradził przyjaciel Greenwooda.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
W tych okolicznościach najlepszym rozwiązaniem byłoby rozwiązanie kontraktu. Umowa z Manchesterem United obowiązuje bowiem aż do końca czerwca 2025 r. W trwającym sezonie Greenwood nie pojawił się na boisku ani razu. Pod jego nieobecność Manchester United zajmuje czwarte miejsce w tabeli Premier League, a do liderującego Arsenalu traci 15 punktów.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!