Chelsea pozostaje bez stałego szkoleniowca od niedzieli, kiedy po zaledwie siedmiu miesiącach i 31 meczach zwolniony został Graham Potter. Anglik został najkrócej pracującym, stałym szkoleniowcem w historii klubu.
Na razie obowiązki Pottera przejął jego asystent - Bruno Saltor. 42-letni Hiszpan poprowadził Chelsea we wtorkowym meczu z Liverpoolem (0:0). Na razie nie wiadomo, jak długo Saltor będzie pełnił obecne obowiązki.
Na Stamford Bridge poszukują następcy Pottera. Od razu po zwolnieniu Anglika ruszyła giełda nazwisk, na której najczęściej przewijały się nazwiska Juliana Nagelsmanna, Luisa Enrique oraz Mauricio Pochettino.
Według angielskich i niemieckich mediów faworytem wyścigu pozostaje Nagelsmann. Niemiec przed dwoma tygodniami został zwolniony z Bayernu Monachium, jednak jest otwarty na natychmiastowy powrót do pracy. We wtorek media poinformowały, że Chelsea skontaktowała się już z przedstawicielami szkoleniowca oraz Bayernem, który wciąż płaci mu pensję.
Nie znaczy to jednak, że Nagelsmann na pewno zostanie trenerem Chelsea. Na Stamford Bridge zdecydowali się też podjąć rozmowy z innymi kandydatami. W środę hiszpański dziennikarz - Gerard Romero - poinformował, że na negocjacje do Londynu przyleciał Luis Enrique.
Informacje te potwierdził inny dziennikarz - Fabrizio Romano. "Enrique przyleciał do Londynu ze swoimi przedstawicielami, by rozmawiać z Chelsea. Hiszpan jest w 100 proc. przekonany do tej pracy. Chelsea kontynuuje rozmowy z Nagelsmannem, który pozostaje faworytem" - napisał na Twitterze.
Enrique pozostaje bez pracy od grudnia zeszłego roku, kiedy po nieudanym mundialu rozstał się z reprezentacją Hiszpanii. Była to druga kadencja 53-latka, który prowadził kadrę też w latach 2018-19. Wcześniej Enrique pracował FC Barcelonie, Celcie Vigo i AS Romie. Największe sukcesy odnosił na Camp Nou, gdzie wygrywał Ligę Mistrzów i zdobywał tytuły mistrza Hiszpanii.
Jako piłkarz Enrique występował m.in. w Realu Madryt i FC Barcelonie. 55-latek to trzykrotny mistrz Hiszpanii i mistrz olimpijski z 1992 r.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!