Miał być przeciwieństwem Abramowicza. Miliony na nieśmieszny żart. Co za upadek

Śmierć, podatki i częsta zmiana trenerów w Chelsea to jedyne pewne na świecie rzeczy. Nowi właściciele klubu mieli być totalnym przeciwieństwem Romana Abramowicza, który przez 19 lat rządów zmieniał trenerów jak rękawiczki. Todd Boehly i Behdad Eghbali na razie zachowują się dokładnie tak samo, a w klubie panują trudne do ogarnięcia bałagan i chaos.

31 - w tylu meczach Graham Potter poprowadził Chelsea. Anglik, który miał być twarzą długofalowego projektu nowych właścicieli klubu, został najkrócej pracującym na Stamford Bridge stałym trenerem w historii. Nawet Roman Abramowicz, który słynął z częstych zmian szkoleniowców, nie podjął tak szybkiej decyzji.

Zobacz wideo

Za czasów Rosjanina krócej od Pottera pracował tylko Guus Hiddink, który dwukrotnie przejmował drużynę w trakcie sezonu w roli tymczasowego trenera. Todd Boehly i Behdad Eghbali są w Chelsea niespełna rok, a już zwolnili dwóch szkoleniowców w jednych rozgrywkach, czego Abramowicz nie zrobił przez 19 lat rządów.

Nowi właściciele Chelsea zapowiadali nową erę w klubie, której podstawą miały być długofalowy projekt i zmiana mentalności. Na razie okazało się to tylko nieśmiesznym żartem. Zwolnienie Pottera, choć łatwe do usprawiedliwienia, najlepiej podsumowało bałagan i chaos panujące na Stamford Bridge. Wtorkowy mecz z Liverpoolem (0:0) pokazał też, że wbrew pozorom, to nie Potter był największym problemem Chelsea. 

Pottera nie dało się obronić

Nawet najwięksi fani Pottera i wizji długofalowego projektu przyznawali, że rozstanie z Anglikiem było konieczne. Pottera w Chelsea nie broniły ani wyniki, ani pomysł na grę. 47-latek często sprawiał wrażenie szkoleniowca, który - jak śpiewali kibice na Stamford Bridge - "nie wiedział, co robi". 

Potter wygrał raptem siedem z 22 ligowych meczów. Ze średnią 1,27 punktu na mecz Anglik został najgorszym trenerem Chelsea w historii Premier League, który poprowadził drużynę w co najmniej 20 spotkaniach. 

Decyzje Pottera - personalne i taktyczne - często były niezrozumiałe. Hakim Ziyech zimą był o krok od odejścia z Chelsea, ale przez skandaliczne błędy proceduralne pozostał w klubie. Potter najpierw chciał przywrócić go do drużyny, by totalnie go od niej odstawić po lutowych derbach z Tottenhamem (0:2). Podobnie było z Pierrem-Emerickiem Aubameyangiem. Gabończyk zimą miał odejść z Chelsea, ale ostatecznie w niej został, by pozostać też na bocznym torze zespołu Pottera. 33-latek niespodziewanie dostał kilka we wspomnianym meczu z Tottenhamem, by później ani razu nie pojawić się na boisku.

Przykłady niekonsekwencji i dziwnych wyborów Pottera można mnożyć. Ostatni miał miejsce w sobotnim meczu z Aston Villą, kiedy Anglik w roli półprawego stopera ustawił Reece'a Jamesa. Potter zabrał Chelsea potężny argument w postaci jednego z najlepszych prawych wahadłowych na świecie, sadzając na ławce rezerwowych nominalnych stoperów - Benoita Badiashile'a i Trevoha Chalobaha. Szczególnie rozczarowany mógł czuć się ten pierwszy. Sprowadzony zimą Badiashile zaliczył imponujące wejście do drużyny, ale w najmniej oczekiwanym momencie został odsunięty od pierwszej jedenastki i nie znalazł się też w kadrze na wiosenne mecze Ligi Mistrzów.

Rażąca była też taktyczna niekonsekwencja Pottera. Od września Anglik skorzystał aż z sześciu różnych ustawień wyjściowej jedenastki. Londyńczycy grali z trójką i dwójką stoperów, z różnymi ustawieniami w środku pola i ataku. Szczególnie widać to było w obronie, gdzie Badiashile, James, Kalidou Koulibaly, Wesley Fofana i Marc Cucurella co chwilę występowali w różnych rolach.

Źle wyglądał też atak. Za kadencji Pottera Chelsea zdobyła tylko 28 bramek z 395 strzałów z gry, co dało raptem siedem procent skuteczności. Z takim wynikiem drużyna Pottera zajmowałaby trzecie od końca miejsce w lidze, wyprzedzając jedynie Crystal Palace i Southampton.

Jak poinformowały angielskie media, piłkarze Chelsea nie mieli konfliktu z Potterem. Seria słabych wyników i niezrozumiałych decyzji sprawiły jednak, że drużyna zaczęła wątpić, czy Anglik jest w stanie wyciągnąć ją z kryzysu. "The Athletic" dodał nawet, że bardziej doświadczeni zawodnicy lekceważąco nazywali trenera "Harrym", a ośrodek treningowy Chelsea "Hogwartem".

Problemem miał być też charakter Pottera. Anglik miał być za miękki wobec swoich zawodników, czym nie poprawiał swojej sytuacji. "The Athletic" poinformował, że Potter miał też spytać się jednego z bardziej doświadczonych piłkarzy, co sądzi o nim szatnia, co też zostało odebrane za oznakę słabości. Kiedy wygrali niedawno trzy mecze z rzędu, Potter na specjalnym spotkaniu z kibicami zadeklarował, że Chelsea wygra "pi******ną" Ligę Mistrzów, czym totalnie zaskoczył drużynę i władze klubu. Na Stamford Bridge uznano, że Potter może zgrywać kogoś, kim nie jest. 

Potter nie był największym problemem

Argumentów za zwolnieniem Pottera nie brakowało, jednak nie było tak, że to trener był największym problemem Chelsea. Tym było zachowanie najważniejszych osób w klubie - Boehly'ego i Eghbalego - którzy nigdy nie powinni zatrudniać Anglika. Bo ten po prostu nie pasował do projektu, jakim na razie jest Chelsea.

Potter miał rozwijać drużynę, w przyszłości odnieść z nią sukces, ale przy pomyśle właścicieli z góry skazany był na porażkę. Bo choć w Chelsea zmieniono niemal cały pion sportowy, zatrudniając najlepszych specjalistów i dyrektorów na świecie, to w trakcie zimowego okienka transferowego Boehly i Eghbali zachowywali się jak dzieci grające w Football Managera.

Transfery za ponad 500 mln funtów na razie nie wzmocniły drużyny, tylko jeszcze bardziej ją zdestabilizowały. Bardziej doświadczeni piłkarze, którzy niedawno wygrywali w Chelsea Ligę Mistrzów i klubowe mistrzostwa świata, obserwowali kolejnych młodych zawodników, którzy przychodzili za ogromne kwoty i marginalizowali ich role w drużynie. To na dzień dobry miało popsuć atmosferę w zespole.

Ta pogarszała się z każdym dniem. Absurdalnie szeroka kadra sprawiła, że Potter na treningach miał od 33 do 40 piłkarzy z pola, gdy za optymalna liczba ma być dwa razy mniejsza. Anglik nie mógł zadowolić wszystkich nie tylko minutami w trakcie meczów, ale też uwagą w trakcie treningów. "The Athletic" poinformował, że zdarzały się treningi, w których Potter dzielił drużynę aż na cztery grupy. Kiedy jedni grali mecz 11 na 11, drudzy rywalizowali 9 na 9.

Problemem okazała się też najprostsza integracja zawodników i odprawy taktyczne. Tuż po zamknięciu zimowego okienka transferowego szatnia w ośrodku treningowym Chelsea okazała się za mała i część zawodników musiała przebierać się na korytarzu. Wśród nich były nowe nabytki - Noni Madueke i Mychajło Mudryk. W takcie odpraw, które odbywały się w największej sali w Cobham, część piłkarzy musiała siedzieć na ziemi.

Wielkim problemem był też sposób sprowadzania piłkarzy. Zdaniem angielskich mediów żaden z zimowych transferów Chelsea nie został skonsultowany z Potterem. Boehly i Eghbali wyglądali jak ludzie, którzy wyszukiwali najbardziej obiecujące talenty w internecie i natychmiastowo sprowadzali je na Stamford Bridge. Z klocków o różnym kolorze i kształcie Potter w moment miał zbudować jednolitą budowlę. To nie miało szansy się udać.

W Chelsea potrzebna będzie cierpliwość

Na razie nie wiadomo, kto zostanie nowym trenerem Chelsea. Angielskie i niemieckie media poinformowały, że faworytem jest Julian Nagelsmann, który przed chwilą stracił pracę w Bayernie Monachium. Klub miał też kontaktować się z Mauricio Pochettino i Luisem Enrique.

Nie jest jednak pewne, czy topowi trenerzy przyjmą ofertę Chelsea. Bo choć Stamford Bridge wciąż jest atrakcyjnym miejscem pracy, to wbrew zapowiedziom właścicieli, na razie nie oferuje możliwości spokojnej realizacji długofalowego projektu. A przynajmniej trudno uwierzyć, że tym razem będzie inaczej.

W Chelsea, tak samo jak za rządów Abramowicza, wciąż można liczyć na wysokie zarobki i jeszcze wyższy budżet transferowy. Oczekiwania właścicieli wciąż jednak rozjeżdżają się z rzeczywistością i realnymi możliwościami drużyny i trenera. 

W przypadku Boehly'ego i Eghbalego to szczególnie dziwne. Amerykanie od 2012 r. są też współwłaścicielami baseballowego klubu Los Angeles Dodgers. Zanim drużyna wygrała ligę, minęło aż osiem lat. Dopiero w 2020 r. LA Dodgers przerwali 32-letnią serię bez triumfu w World Series.

W Chelsea, tak samo jak w klubie MLB, potrzebna będzie cierpliwość. Skoro nowi właściciele klubu podpisali z młodymi zawodnikami wieloletnie kontrakty, to nie mogą oczekiwać sukcesu tu i teraz. O ile oczywiście chcą być poważni, a ich słowa o zmianie mentalności i długofalowym projekcie na Stamford Bridge nie były zwykłym kłamstwem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.