Po hicie Premier League pomiędzy Manchesterem City a Liverpoolem internet obiega filmik z Pepem Guardiolą w roli głównej. Trener gospodarzy był w takiej euforii po golu na 1:1 z Liverpoolem, że podbiegł przybić piątkę z niezbyt pocieszonym zawodnikiem rywali.
Spotkanie rozpoczęło się nie po myśli zespołu z Manchesteru. W 17. minucie bramkę na 1:0 dla Liverpoolu zdobył Mohamed Salah. Dzisiejsza porażka bardzo skomplikowałaby sytuację City w kwestii walki o tytuł mistrzowski, która i tak jest już trudna. Pierwszy w tabeli Arsenal ma przewagę aż ośmiu punktów (City ma jeden mecz mniej) i nic nie wskazuje na to, aby rozpędzeni londyńczycy mieli się zatrzymać.
W 27. minucie spotkania na 1:1 wyrównał Argentyńczyk Julian Alvarez. Po tej bramce Guardiola w swoim stylu nie krył emocji i zaczął szaleć przy linii bocznej. W pewnym momencie niespodziewanie podbiegł do jednego z zawodników, aby przybić mu piątkę. Jak się okazało, nie był to żaden z jego podopiecznych, a schodzący z rozgrzewki obrońca Liverpoolu, Konstantinos Tsimikas. Hiszpański trener zdał sobie sprawę z komizmu sytuacji i wciąż nalegał na uścisk dłoni, lecz piłkarz nie kryjąc uśmiechu na twarzy tylko pokręcił głową i poszedł dalej.
Guardiola na Tsimikasie nie poprzestał i kontynuując żart, który wynikł z całego zdarzenia, podbiegł do następnego rezerwowego rywali, Arthura. Ten już podał rękę 52-latkowi i śmiejąc się objął trenera Manchesteru.
Nie wszystkim kibicom podoba się zachowanie Pepa Guardioli. W sekcji komentarzy pod nagraniami całej sytuacji możemy przeczytać opinie o braku profesjonalizmu i lekceważącej postawie Hiszpana. Niektórzy natomiast z dystansem podchodzą do tego wydarzenia. Jeden z użytkowników Twittera zażartował: "Arthur myślał, że Pep chce z nim porozmawiać o transferze do City."
Manchester City poza gonieniem Arsenalu w Premier League wciąż walczy w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Angielską drużynę czeka dwumecz z Bayernem Monachium w ćwierćfinale. Arsenal z kolei niedawno zakończył swoje zmagania w europejskich pucharach, odpadając w 1/8 finału Ligi Europy ze Sportingiem Lizbona. W pierwszym meczu tej rywalizacji od początku wystąpił reprezentant Polski, Jakub Kiwior.
Więcej podobnych treści przeczytasz na stronie Gazeta.pl