Jakub Kiwior zagrał 70 minut w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Europy Sporting - Arsenal (2:2), a potem zabrakło go nawet na ławce rezerwowych w niedzielę z Fulham (3:0 dla Arsenalu). Po sieci krążyła informacja, że Mikel Arteta miał być wściekły na polskiego obrońcę za to, że przez jego obóz wyciekła informacja o debiucie.
Ale najnowsze wieści mówią, że to był fake news, Hiszpan nie miał żadnych pretensji do Polaka i nie wziął go na mecz ligowy z zupełnie innego powodu.
Za debiut przeciwko Sportingowi nie wystawiano Kiwiorowi zbyt dobrych ocen, obwiniano go za stratę pierwszego gola. Ale w obronę wziął go jeden z brytyjskich dziennikarzy.
- Zaimponował przy większości elementów swojej gry i prawdopodobnie spotkał się niesprawiedliwą krytyką. Nie powiedziałbym, że oczekiwano od niego więcej. Wielu z nas nie wiedziało, czego się po nim spodziewać, gdy podpisywał kontrakt. Widać, że jest to piłkarz na przyszłe lata, ale jego występy w Katarze czy Spezii pokazały już, że jest w stanie grać na wysokim poziomie - stwierdził w rozmowie z WP SportoweFakty Josh Holland z portalu football.london.
Dziennikarz zdradził prawdziwy powód wspomnianej decyzji Artety. Chodziło po prostu o rotowanie składem, który po transferach i powrotach po kontuzjach stał się na tyle szeroki, że bez problemu można rywalizować na kilku frontach.
- Tierney, Tomiyasu i Holding zapewniali z ławki opcje defensywne, a Smith Rowe i Nelson w ofensywie. Trener ma ograniczoną liczbę zmian. Kiwior bez wątpienia pozostanie kluczową częścią tej drużyny do końca sezonu - ocenił.
Jego zdaniem Kiwiora czeka świetlana przyszłość na Emirates Stadium. Powinien też zagrać w rewanżu ze Sportingiem. - Kariera Kiwiora w Anglii nie zostanie przekreślona przez jeden błąd. Ma tylko 23 lata, jest lewonożny i już doświadczony. Są to powody, dla którego Arteta go sprowadził. Jeśli pokaże swoją jakość, nie widzę powodu, dla którego Kiwior miałby nie wystąpić w większej liczbie meczów - przyznał dziennikarz.