Państwo kupiło klub Premier League? "Możemy pozbawić ich statusu właścicieli"

Kacper Sosnowski
- To, że Arabia nie maczała w tym palców, to rozciąganie łatwowierności do granic możliwości - uważa dyrektor brytyjskiego oddziału Amnesty. Premier League, która warunkowo zgodziła się, by Fundusz Inwestycji Publicznych Arabii Saudyjskiej kupił angielski klub, może czuć się oszukana.

To transakcja, która budziła i wciąż budzi mnóstwo wątpliwości. Po 18 miesiącach negocjacji pod koniec 2021 r. Fundusz Inwestycji Publicznych Arabii Saudyjskiej (PIF) wykupił pakiet kontrolny Newcastle United. Transakcja doszła do skutku po tym, jak władze Premier League otrzymały "prawnie wiążące zapewnienia", że Królestwo Arabii Saudyjskiej nie będzie miało kontroli nad brytyjskim klubem. Wygląda jednak na to, że szefowie ligi angielskiej się na tych zapewnieniach przejechali.

Zobacz wideo Duet Sosnowski - Broniszewski wyjaśnia, jak padła pierwsza bramka w meczu Polska - Arabia Saudyjska

Nazwisko prezesa Newcastle w sprawie sądowej w USA. To minister

Newcastle funkcjonuje pod rządami nowych właścicieli półtora roku. Taki stan trwałby nadal, gdyby nie przypadkowa - zdawałoby sie - sprawa sądowa ze Stanów Zjednoczonych. Nie dotyczyła ona futbolu, a golfa. Pozew antymonopolowy przeciwko PGA Tour złożył LIV Golf. PGA Tour to amerykańska organizacja zrzeszająca profesjonalnych golfistów, mająca sto lat historii, uznawana za niezwykle prestiżową. LIV Golf to zaś projekt Publicznego Funduszu Inwestycyjnego Arabii Saudyjskiej (PIF). Niemożliwie bogaty arabski fundusz skupuje zawodników, przy okazji promując kraj, czy podkreślając jego zasługi w rozwój sportu. To zjawisko tzw. sportwashingu, czyli wybielania się przez sport, odciągania uwagi opinii publicznej od spraw niewygodnych. O sprawie wejścia z petrodolarami w świat golfa i niewygodnych dla Saudyjczyków tematach (m.in. zabójstwie dziennikarza Jamala Khashoggiego i łamaniu praw człowieka) pisaliśmy w tym miejscu.

LIV Golf, który na salach sądowych chciał się policzyć z PGA Tour, został poproszony przez wymiar sprawiedliwości o szereg dokumentów i przesłuchanie jego prezesa. Nie było mu to na rękę. Odwołał się od części żądań. W apelacji zauważono: sąd nie ma prawa żądać dokumentów i zmuszać zarządzającego PIF-em Yassera Al-Rumayyana do składania zeznań, ponieważ Al-Rumayyan "jest jednym z obecnych ministrów rządu Arabii Saudyjskiej, a PIF jest suwerennym instrumentem Arabii Saudyjskiej". Zasłonięto się zatem immunitetem Al-Rumayyana.

To zaskakująca odpowiedź, bo w oficjalnej strukturze PIF ośmiu z dziewięciu członków zarządu jest przedstawianych jako ministrowie Arabii lub królewscy doradcy. Al Rumayyan jest wyjątkiem określonym jako "zarządzający funduszem"

Przypomnijmy, że gdy PIF kupowało Newcastle, Premier League dostała zapewnienia, że Al Rumayyan, który został prezesem piłkarskiego klubu, nie jest powiązany z rządem. Ale niedawne pisma prawników PIF kierowane do sądu amerykańskiego takiej wersji przeczą.

"Rozciąganie łatwowierności do granic możliwości"

Czy saudyjska strona strzeliła sobie w stopę? Być może nawet w obie, bo wyciągnięcie przez nią argumentów o immunitecie chroniącym ministra Al-Rumayyana i PIF jako suwerennym instrumencie Arabii sąd wskazując na odpowiednie paragrafy odrzucił. Jeśli taki stan rzeczy się utrzyma, może to oznaczać dostęp do wszelkich transakcji biznesowych funduszu, które jego zarządzający woleli dotąd utrzymać w tajemnicy.

W dodatku informacja zawarta w sądowych dokumentach o tym, że Al-Rumayyan formalnie jest jednym z ministrów Arabii Saudyjskiej, szybko dotarła do Anglii. Rozgrzała media i niektóre instytucje. Zajmująca się prawami człowieka Amnesty International wzywa Premier League do zadania ponownych pytań właścicielom Newcastle.

- Wierzenie, że państwo saudyjskie nie kierowało wykupem Newcastle w celu wykorzystania klubu jako elementu szerszych wysiłków związanych ze sportwashingiem, było zawsze rozciąganiem łatwowierności do granic możliwości – uważa Peter Frankental, dyrektor ds. ekonomicznych Amnesty UK. - To ironia, że takie informacje pojawiły się przy sporze związanym z innym podmiotem imperium sportowego Arabii Saudyjskiej. Jak widać sportwashing dotyczy wielu dyscyplin, a organy zarządzające muszą na to reagować znacznie skuteczniej - dodał. Tym bardziej że w ciągu 18 miesięcy od zakupu Newcastle sytuacja w zakresie ochrony praw człowieka w Arabii znacznie się pogorszyła. - Są tam dziesiątki egzekucji, niesprawiedliwych procesów, sądów skazujących pokojowych krytyków, a władze nadal blokują proces znalezienia winnych morderstwa Jamala Khashoggi’ego - podsumowuje Frankental.

Dobrobyt w Newcastle. "Czy fani klubu mają być moralnym arbitrami?"

Chociaż Arabia Saudyjska chce się wybielić przez sport, to jej obecność w Newcastle odbierana jest dwojako. Z jednej strony od czasu przybycia nowych właścicieli zainteresowanie problemami Arabii w mediach brytyjskich wzrosło. Z drugiej strony kibice mieli sporo miłych sportowych momentów. Newscastle doszło do pierwszego finału Pucharu Ligi od 1999 roku, a w tym sezonie walczy o kwalifikację Ligi Mistrzów i ma na nie spore szanse. Niedawno pobiło swój rekord transferowy. Do klubu za 70 mln euro przyszedł Alexander Isak. Nowi właściciele zapewniają też o poszanowaniu klubowej tradycji, podejmują decyzję, które cieszą się aprobatą kibiców. Ci, przynajmniej w jakiejś części, starają się odwzajemniać miłymi gestami. Niektórzy fani przez pewien czas nosili nawet na głowach chusty, tak jak nosi się arafatki. Trudno było wyczuć, czy to ironia, czy miłe przywitanie zagranicznego inwestora?

- Czy fani klubu mają być moralnym arbitrami, gdy nie są nimi Premier League, UEFA, czy brytyjski rząd? - tłumaczyła w "New York Times" Charlotte Robson ze stowarzyszenia "Newcastle United Supporters Trust". - Kibice w idealnym scenariuszu chcieliby, aby klub należał do nich, ale tak nie jest. To, że ktoś jest fanem Newcastle, nie oznacza, że jest też zwolennikiem Arabii Saudyjskiej. Wszystko, czego chcą kibice, to oglądać mecze swojej drużyny - punktowała.

Premier League na razie nie komentuje sprawy możliwego powiązania prezesa klubu z rządem Arabii. Richard Masters, szef Premier League, pytany rok temu o gwarancje neutralności nowych właścicieli, pytał: - Jeśli znajdziemy dowody, że jest inaczej, możemy pozbawić konsorcjum statusu właścicieli. Czy teraz będą takich dowodów szukać?

- Nie sądzę, że Premier League się tym zajmie, ponieważ nie doszło do naruszeń warunków ugody PIF z Premier League - skomentował sprawę Nick De Marco, znany adwokat, który reprezentował Newcastle w sporze z ligą, gdy nowi właściciele przejmowali klub. - To, co dzieje się w sprawie LIV Golf nie będzie tu miało żadnego znaczenia - dodał pewny siebie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA