Koniec czarnej passy. Gigant męczył się przez dwa miesiące. Zadecydował jeden gol

48 - tyle dni czekali kibice Chelsea na zwycięstwo swojej drużyny. W sobotę zespół Grahama Pottera pokonał u siebie Leeds United w 26. kolejce Premier League, przerywając serię sześciu meczów bez wygranej.

Ostatni raz londyńczycy triumfowali 15 stycznia, kiedy także na Stamford Bridge pokonali Crystal Palace (1:0). Od tamtej pory Chelsea zremisowała z Liverpoolem (0:0), Fulham (0:0) i West Hamem United (1:1), przegrała z Southampton (0:1) i Tottenhamem (0:2) w Premier League oraz z Borussią Dortmund (0:1) w Lidze Mistrzów.

Chelsea grała fatalnie i nieskutecznie, mimo że zimą klub wydał na transfery ponad 300 mln euro. A jeśli dodamy do tego letnie transfery, to nowi piłkarze kosztowali Chelsea ponad 600 mln euro. W sobotę pierwsze zwycięstwo od blisko dwóch miesięcy dał drużynie zawodnik sprowadzony właśnie latem.

Chelsea w końcu wygrała

W 53. minucie po podaniu Bena Chilwella bramkę na 1:0 zdobył środkowy obrońca - Wesley Fofana. To jego pierwszy gol dla Chelsea w Premier League.

Zwycięstwo Chelsea dało radość kibicom, ale też oddech trenerowi - Grahamowi Potterowi. Przed tym spotkaniem angielskie media spekulowały, że kolejne dwa mecze zdecydują o jego przyszłości. Ewentualna porażka z Leeds United i odpadnięcie z Ligi Mistrzów miały sprawić, że Anglik pożegnałby się z pracą na Stamford Bridge.

Zwycięstwo Chelsea nie wpłynęło na jej miejsce w lidze. Londyńczycy wciąż są na 10. pozycji i mają wielką stratę do miejsca gwarantującego grę w Lidze Mistrzów. Drużyna Pottera oddaliła za to od siebie widmo walki o utrzymanie w lidze. Ewentualna porażka z Leeds mogłaby napędzić londyńczykom sporo strachu.

We wtorek przed Chelsea kolejny test. Drużyna Pottera podejmie Borussię Dortmund i spróbuje odrobić stratę jednej bramki z pierwszego spotkania. W sobotę Chelsea zagra zaś na wyjeździe z Leicester City w Premier League.