Po sobotniej, sensacyjnej porażce Arsenalu z Evertonem (0:1), Manchester City stanął w niedzielne popołudnie przed szansą na zmniejszenie straty do lidera Premier League do zaledwie dwóch punktów. Zespół Pepa Guardioli musiał jednak w tym celu wygrać na Tottenham Hotspur Stadium, nowym obiekcie Tottenhamu, na którym dotychczas przegrał wszystkie cztery mecze, nie strzelając w nich ani jednego gola.
Szybko okazało się, że to zadanie będzie dla mistrzów Anglii niezwykle trudne. Już po niespełna kwadransie gry to Tottenham był na prowadzeniu, gdy fatalną stratę przed własnym polem karnym zaliczył Rodri, a Pierre-Emile Hojbjerg wyłożył piłkę Harry'emu Kane'owi, który uderzeniem z kilkunastu metrów w długi róg bramki rywala otworzył wynik spotkania.
Co ciekawe, był to jedyny strzał "Kogutów" w pierwszych 30 minutach meczu. Piłkarze gospodarzy radzili sobie w tym meczu bez Antonio Conte, który dochodzi do zdrowia po operacji pęcherzyka żółciowego. Wobec tego Tottenham był w niedzielę prowadzony przez jego asystenta Cristiana Stelliniego.
Pokonując Edersona, Harry Kane stał się dopiero trzecim piłkarzem po Alanie Shearerze (260) i Wayne'ie Rooneyu (204), który strzelił 200 goli w Premier League. Ponadto z 267 golami dla Tottenhamu we wszystkich oficjalnych rozgrywkach został najlepszym strzelcem w historii "Kogutów", wyprzedzając dotychczasowego rekordzistę - Jimmy'ego Greavesa.
Manchester City miał ogromną przewagę w posiadaniu piłki, ale wcale nie umiał tego przełożyć na groźne sytuacje pod bramką przeciwnika. Uderzenia Bernardo Silvy i Rodriego były wprawdzie celne, ale zbyt słabe, by pokonać Llorisa. Dopiero w doliczonym czasie gry w pierwszej połowie "The Citizens" byli bliscy wyrównania, gdy strzał z powietrza Riyada Mahreza obił poprzeczkę bramki gospodarzy.
W drugiej połowie oba zespoły miały swoje szanse na zmianę wyniku meczu. Dwie próby Juliana Alvareza nie znalazły drogi do bramki Hugo Llorisa. W odpowiedzi wspaniałą szansę na drugiego gola miał Harry Kane, który po indywidualnej akcji znalazł się "sam na sam" z Edersonem, ale przegrał ten pojedynek.
Końcówkę tego spotkania Tottenham musiał rozgrywać w dziesiątkę, gdyż w 87. minucie za faul taktyczny na Jacku Grealishu drugą żółtą i czerwoną kartkę obejrzał argentyński obrońca Spurs - Cristian Romero. W doliczonym czasie gry goście domagali się rzutu karnego, po tym jak bramkarz Tottenhamu Hugo Lloris zdemolował na przedpolu Rodriego, ale sędzia Andy Madley nie wskazał na wapno.
Tottenham ostatecznie pokonał Manchester City 1:0, co oznacza, że w pięciu meczach z "The Citizens" na nowym Tottenham Hotspur Stadium odniósł pięć zwycięstw do zera. "Koguty" zagrały też dla swojego największego lokalnego rywala, Arsenalu (50 pkt), który dzięki temu utrzymał pięciopunktową przewagę nad City (45), mając o jeden mecz rozegrany mniej. Sam Tottenham z kolei z 39 punktami zajmuje w tabeli Premier League piąte miejsce.