75 mln funtów - taką ofertę za Moisesa Caicedo miał złożyć Arsenal. Miała to być już trzecia propozycja londyńczyków za pomocnika Brightonu. Druga opiewała na 65 mln funtów plus pięć milionów funtów w bonusach.
Gdyby transakcja doszła do skutku, byłby to rekordowy transfer w historii Arsenalu. Do tej pory londyńczycy najwięcej zapłacili w sierpniu 2019 r., kiedy na Nicolasa Pepe wyłożyli aż 72 mln funtów. I wszystko wskazuje na to, że ten rekord nie zostanie pobity.
Wszystko przez to, że Brighton zawzięło się i nie chce sprzedać Caicedo zimą. Klub podjął taką decyzję, mimo że Ekwadorczyk w ostatnich oznajmił, że chce odejść i zaczął strajkować. - Straciliśmy już Leonardo Trossarda, ewentualna strata Caicedo byłaby dla nas sporym problemem - mówił trener Brightonu, Roberto De Zerbi.
- Ale nie jestem zdziwiony i rozumiem go. Każdy chciałby odejść, kiedy w wieku 21 lat otrzymał ofertę z wielkiego klubu, który będzie walczył o najwyższe cele. Kibice mogą patrzeć na to inaczej, ale Moises to dobry chłopak - dodał.
"W ostatnich dniach wiele się wydarzyło, ale jedna rzecz pozostaje bez zmian: stanowisko Brightonu w sprawie Caicedo. Zawodnik nie jest na sprzedaż niezależnie od kolejnych kwot i to się nie zmieni w tym okienku transferowym. Caicedo w środę ma wrócić do treningów z drużyną" - w programie transferowym na antenie Sky Sports powiedział dziennikarz - James Savundra.
Caicedo trafił do Brightonu dwa lata temu za cztery mln funtów z ekwadorskiego Independiente del Valle. W obecnym sezonie zagrał w 21 meczach, strzelił gola i miał asystę. Defensywny pomocnik to 28-krotny reprezentant Ekwadoru, który grał na ostatnim mundialu w Katarze.
W obliczu twardego stanowiska Brightonu Arsenal podkręcił tempo rozmów z Chelsea w sprawie transferu Jorginho. W tym momencie to reprezentant Włoch wydaje się najbliżej transferu na Emirates Stadium.