Sezon 2022/23 jest przełomowy dla kariery Cody'ego Gakpo. Rozpoczął go w barwach PSV Eindhoven - w 24 spotkaniach zdobył 13 bramek i zaliczył 17 asyst. Błysnął również formą na mistrzostwach świata w Katarze, gdzie zdołał strzelić trzy gole. Nic dziwnego, że wzbudził zainteresowanie europejskich klubów. Ostatecznie wyścig o Holendra wygrał Liverpool. W środę angielski klub oficjalnie potwierdził, że od 1 stycznia 23-latek będzie występował w barwach zespołu z Anfield.
Gakpo trafił do Liverpoolu za 42 mln euro, ale z bonusami łączna kwota może wynieść nawet 57 mln euro. Nowy kontrakt Holendra obowiązuje do końca czerwca 2028 roku. Jak donoszą media, był to ekspresowy transfer w wykonaniu Liverpoolu. Negocjacje odbyły się 24 i 25 grudnia, a 28 grudnia wszystkie dokumenty zostały podpisane. Początkowo Liverpool planował ściągnąć piłkarza latem, ale po mundialu sprawy przyjęły nieoczekiwany obrót i wicemistrzowie Anglii zaczęli naciskać na szybką finalizację transferu. Okazuje się, że wpływ na taką sytuację miała rosnąca wartość zawodnika.
Z każdym dniem Holender prezentował się coraz lepiej. To oznaczało wzrost kosztów transferu dla potencjalnego pracodawcy. Jak przyznał Klopp, jeśli Liverpool poczekałby jeszcze kilka tygodni na podpis piłkarza, to niewykluczone, że ostatecznie nie byłoby go stać na transfer.
- Gakpo byłby nieosiągalny, gdybyśmy zwlekali z jego zakontraktowaniem - podkreślił szkoleniowiec w rozmowie z "The Guardian". Klopp uspokoił jednak kibiców i wyznał, że Liverpool ma środki na pozyskanie nowych piłkarzy w zimowym oknie transferowym.
- To zasada znana każdemu. Jeśli wydajesz pieniądze, to zmniejsza się pula środków, które możesz wydać w przyszłości. Ale podpisanie kontraktu z Gakpo nie wpłynęło na nasze styczniowe plany. Wiemy, co chcemy zrobić i mam nadzieję, że uda nam się zrealizować cele. Nie chodzi tylko o pieniądze, ale o znalezienie odpowiednich graczy. Dlatego też jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się pozyskać Gakpo - ocenił szkoleniowiec.
- To młody zawodnik z dużym potencjałem. Gdyby strzelił już 40 bramek, grając np. w Hiszpanii, to nie byłoby nas na niego stać. Właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Należy wyczuć odpowiedni moment, w którym można sprowadzić takiego zawodnika. Później należy go wyszkolić i doprowadzić do takiego momentu, w którym będzie strzelał nawet 55 goli w sezonie - zakończył.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl.
Decyzja o pozyskaniu Gakpo była również podyktowana nagłymi kontuzjami na pozycji lewego skrzydłowego. Najpierw urazu nabawił się Diogo Jota, a później Luis Diaz. Niewykluczone, że obaj piłkarze będą pauzować w kolejnych miesiącach. Jak na razie Liverpool nie przedstawił konkretnej daty debiutu napastnika. "The Athletic" podaje, że najprawdopodobniej Holender po raz pierwszy wystąpi na Anfield w meczu III rundy FA Cup (7 stycznia), gdzie Liverpool zagra z Wolverhampton.