Najbardziej żenująca symulka roku. Co za upadek piłkarza Premier League [WIDEO]

Pervis Estupinan, piłkarz Brighton, w spotkaniu Pucharu Ligi Angielskiej z Charltonem chciał ułatwić zadanie drużynie i wymusić podyktowanie rzutu karnego. Jego symulacja była tak nieudolna, że trudno było mu nabrać sędziego. "Bardzo zawstydzające" - skomentowali jego zachowanie internauci.

Kilka dni po zakończeniu mistrzostw świata większość zawodników powróciła do rywalizacji w klubach. W ostatnią środę odbyły się między innymi spotkania 1/8 finału Pucharu Ligi Angielskiej.

Zobacz wideo Rostkowski ocenił finał Marciniaka: Mecz Francja-Argentyna dobrze sędziowany przez Polaka

Nieprzyzwoita symulacja Pervisa Estupinana. "Trzeba to wyeliminować"

Tego dnia o awans do najlepszej ósemki turnieju rywalizowały Brighton oraz Charlton. Faworytem wydawał się pierwszy z zespołów, występujący na szczeblu Premier League, rywale grają w Football League One, czyli na trzecim poziomie rozgrywkowym. 

Od pierwszych minut to Brighton było stroną przeważającą, ale nie potrafiło potwierdzić tego zdobycie bramki. Gdy mecz zbliżał się ku końcowi, w jednej z akcji Pervis Estupinan z Brighton próbował skorzystać z błędu rywala. Jesurun Rak-Sakyi z Charltonu podczas walki o piłkę poślizgnął się, ale i tak próbował wygarnąć ją spod nóg rywala. Gdy Estupinan dobiegł do piłki, zasymulował upadek, jednocześnie próbując zahaczyć nogą o Raka-Sakyiego. Sędzia nie dał się na to nabrać i nakazał kontynuować grę.

Warto dodać, że za to zachowanie gracz Brighton nie został ukarany żółtą kartką. Komentarze po tej sytuacji były jednoznaczne. "To bardzo, bardzo zawstydzające", "Trzeba to wyeliminować z gry" - pisali użytkownicy Twittera.  

Ostatecznie po 90 minutach był bezbramkowy remis, przez co o awansie zadecydowała dopiero seria rzutów karnych (w Pucharze Ligi Angielskiej nie ma dogrywek). W niej drużyna z Premier League zaczęła od dwóch pomyłek, ale przeciwnicy strzelali równie źle. Po czterech seriach Brighton prowadziło 2:1, lecz nie wykorzystało szansy na wygraną. O wyniku zadecydowała dopiero siódma seria - najpierw Ashley Maynard-Brewer, bramkarz Charltonu, obronił strzał Moisesa Caicedo, a po chwili Samuel Lavaelle trafił na 4:3 i to Charlton awansował do ćwierćfinału. 

Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: