Manchester United pewnie pokonał Tottenham Hotspur 2:0 i umocnił się na piątej pozycji w Premier League. Bramki dla drużyny Erika Ten Haga zdobywali Fred i Bruno Fernandes.
Pierwsze groźne sytuację w meczu miała ekipa z Manchesteru. Po indywidualnej akcji, w 10. minucie gry, z dystansu uderzał Brazylijczyk Antony, ale piłka uderzyła jedynie w słupek bramki strzeżonej przez Hugo Llorisa. Francuski bramkarz musiał wspinać się na wyżyny umiejętności już dziesięć minut później kiedy na bramkę Spurs uderzał Marcus Rashford. W 26. minucie po dobrej akcji Diogo Dalota na strzelał Luke Shaw, ale znów górą był Lloris.
Do przerwy było jednak 0:0. Drugą odsłonę meczu w dobrym stylu rozpoczęła drużyna gospodarzy. Już dwie minuty po wznowieniu gry na bramkę Llorisa uderzał Fred, a piłka po rykoszecie zmyliła bramkarza i wpadła do siatki. United prowadzili 1:0 jedynie przez następne 22. minuty. Po tym czasie fantastyczny strzałem popisał się kapitan "Czerwonych Diabłów" Bruno Fernandes.
Dla Portugalczyka był to dopiero drugi gol w tym sezonie ligowych zmagań, ale piłka po jego strzale jeszcze raz wpadała do siatki. W 81. minucie Fernandes minął Llorisa i umieścił piłkę w bramce, ale w momencie podania od Rashforda był na pozycji spalonej.
Na murawie przez ani jedną minutę nie pojawił się Cristiano Ronaldo, ale i tak zasłużył na dużą uwagę mediów. A to przez swoje nietypowe zachowanie. Portugalczyk spędził bowiem niemal cały mecz na ławce, aż nagle zdecydował się zejść do szatni.
"Zmierzę się z tym jutro, nie dziś. Teraz świętujemy to zwycięstwo" - miał powiedzieć Erik ten Hag, trener United. Zdaniem dziennikarza Fabrizo Romana, szkoleniowiec nie będzie wracał do tej sytuacji, chociaż zachowanie Ronaldo może kojarzyć się z brakiem szacunku dla klubu.
Dla Manchesteru United wygrana z Tottenhamem była szóstą w tym sezonie Premier League i pozwoliła pozostać ekipie Erika ten Haga na piątym miejscu w tabeli z 19. punktami na koncie. Tottenham przegrał dopiero po raz drugi i z 23. puntami na koncie zajmuje trzecie miejsce w tabeli. Londyńczycy tracą cztery "oczka" do pierwszego Arsenalu.