W ostatnią niedzielę Erling Haaland zanotował kolejny fantastyczny występ w koszulce Manchesteru City. W derbowym meczu z Manchesterem United strzelił trzy gole i zanotował dwie asysty, czym walnie przyczynił się do efektownej wygranej swojego zespołu w stosunku 6:3. Tym samym napastnik w nowym klubie uzbierał już 17 goli oraz trzy asysty, czego dokonał w zaledwie 11 meczach.
Jedną z najważniejszych osób dla harmonijnie rozwijającej się kariery 22-latka jest jego ojciec Alf-Inge Haaland, który w przeszłości sam był zawodowym piłkarzem (grał choćby dla Manchesteru City czy Leeds United). W ostatnich miesiącach 49-latek pomagał synowi w wyborze klubu, do którego miał trafić z Borussii Dortmund. Padło na Manchester City i póki co okazuje się to być trafna decyzja.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Jak przyznaje Erling, ojciec ma pozytywny wpływ na jego grę w jeszcze jednym aspekcie. Chodzi o przygotowywaną przez niego lasagnę, która zdaniem piłkarza ma w sobie coś niezwykłego. - Jadłem ją przed każdym domowym meczem i wychodzi to całkiem nieźle. Musi do niej dodawać coś specjalnego - stwierdził. Dodał, że sam nie angażuje się w przygotowywanie dania i nie byłby w stanie odtworzyć receptury.
Niezależnie od tego, czy rzeczywiście lasagna ma aż tak duży wpływ na występy zawodnika, nie można mu odmówić skuteczności w meczach na Etihad Stadium. W tym sezonie zagrał tam pięć spotkań, w których strzelił 10 goli i zanotował trzy asysty.
Kolejne szanse na poprawienie dorobku bramkowego w Manchesterze City Haaland będzie miał w środę 5 października, gdy jego zespół zagra u siebie z FC Kopenhagą w trzeciej kolejce Ligi Mistrzów. W dwóch poprzednich meczach Norweg strzelił trzy gole (dwa z Sevillą i jednego z Borussią Dortmund) i wspólnie z Robertem Lewandowskim oraz Kylianem Mbappe znajduje się na czele klasyfikacji strzelców tych rozgrywek.