Duża wymienność pozycji i agresywny pressing. Tym charakteryzował się Ajax Amsterdam Erica ten Haga. Wygląda jednak na to, że fani Manchesteru muszą się uzbroić w cierpliwość, by kiedyś tak określano United. W niedzielnym meczu 1. kolejki Premier League, to Brighton można było pochwalić za agresywny pressing. I to od pierwszej minuty.
W pierwszej połowie Manchester miał kłopot, aby dłużej utrzymać się przy piłce na połowie rywali. To goście dominowali, którzy po 45 minutach prowadzili 2:0, po dwóch bramkach Pascala Grossa. Niemiecki pomocnik dwukrotnie z bliskiej odległości pokonał Davida de Geę. Co ciekawe: United to ulubiona ofiara Grossa, który w meczach przeciwko MU zdobył aż sześć bramek. To najwięcej goi, ile jakikolwiek zawodnik Brighton strzelił przeciwko jednej drużynie w Premier League. Ale wróćmy na Old Trafford.
Po bezbarwnej pierwszej połowie w wykonaniu gospodarzy, ten Hag uznał, że sytuację musi ratować Cristiano Ronaldo. I choć 37-latek nie przepracował całego okresu przygotowawczego oraz dawał do zrozumienia, że chce opuścić klub, to Holender wprowadził go na murawę w 53. minucie za Freda.
I już chwilę później Portugalczyk powinien mieć asystę, ale okradł go z niej Marcus Rashford, który z pięciu metrów strzelił wprost w bramkarza. Ale to właściwie była jedyna sytuacja, w której można było pochwalić Ronaldo.
Gola kontaktowego udało się strzelić dopiero w 68. minucie, gdy w sporym zamieszaniu w polu karnym, Alexis Mac Allister pechowo skierował piłkę do własnej bramki. Końcówka spotkania była dość chaotyczna. Manchester wciąż nie wiedział, jak przedostać się pod bramkę Brighton, a goście starali się groźnie kontrować, ale wynik się już nie zmienił. Brighton wygrało 2:1.