Cristiano Ronaldo miał pomóc wrócić Manchesterowi na szczyt, ale fani United nie mogą być zadowoleni z zeszłego sezonu. Choć klub przystępował do minionego sezonu jako wicemistrz kraju, to zespół Ralfa Rangnicka nie potrafił nawet awansować do Ligi Mistrzów i zajął dopiero szóste miejsce. "Czerwone Diabły" zawiodły też w innych rozgrywkach. Manchester odpadł w 3. rundzie Pucharu Ligi, przegrywając 0:1 z West Hamem United oraz w 4. rundzie Pucharu Anglii, ponosząc porażkę z grającym w Championship (II poziom rozgrywkowy) Middlesbrough. A z Ligi Mistrzów wyrzuciło ich Atletico Madryt już w 1/8 finału. Latem nowym trenerem został Eric ten Hag, który opuści Ajax Amsterdam. I choć wielu fanów liczy, że Holender przywróci Manchester do LM, to 37-letni Ronaldo nie zamierza tyle czekać.
Przynajmniej takie można było odnieść wrażenie, bo z tego co piszą światowe media, to Jorge Mendes, agent Cristiano, za wszelką cenę próbuje mu znaleźć nowy klub. I tylko taki, który wystąpi w Lidze Mistrzów. Mendes nie ma sentymentu. Podobno wciskał Ronaldo nawet Barcelonie i Chelsea. Pojawiały się też plotki o Bayernie Monachium i Atletico Madryt. Wygląda jednak na to, że nikt nie chce przyjąć Cristiano, a raczej jego gigantycznego kontraktu.
- Nie wiem, kto wymyślił historię o przejściu Ronaldo do Atletico, ale to nieprawda. To praktycznie niemożliwe, by do nas trafił - wyjaśnił prezes Atletico Enrique Cerezo.
Kibice Atletico też nie byli fanami pomysłu ściągnięcia Ronaldo. Protestowali w mediach społecznościowych, używając hashtagu #ContraCR7. - Lepiej przegrać, niż wygrać z takim gościem - czytamy.
Trudno o jednoznaczną ocenę powrotu do Man United Cristiano Ronaldo, który rok temu opuścił Juventus. W minionym sezonie 37-latek zdobył 18 bramek w lidze i sześć w Lidze Mistrzów. Żaden piłkarz United nawet nie zbliżył się do liczb Ronaldo. Ale zarazem zarzucało się napastnikowi, że zbyt rzadko udzielał się w pressingu, a jego egoizm potrafił zrujnować wspólny wysiłek kolegów.
- Jeśli wystawiasz Ronaldo w pierwszym składzie, to z automatu prowadzisz 1:0. Ale zarazem zgadzasz się, by grać w dziesiątkę - takie zdanie można było przeczytać w "The Athletic".
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!