Kirkland, rywal Dudka z czasów Liverpoolu, ujawnił prawdę: Myślałem, że umrę

- Nie powinno się brać więcej niż 400 mg tramadolu dziennie. Ja brałem 2500 mg. Zdarzało się, że brałem po 10 czy 12 tabletek. Miałem halucynacje, traciłem świadomość. To sprawiało, że ze strachu przed śmiercią przestawałem na kilka dni. Ale ból powracał i wiedziałem, że jedynym sposobem na niego są te cholerne leki - powiedział były bramkarz Liverpoolu - Chris Kirkland - który opowiedział o swoim uzależnieniu i myślach samobójczych.

- Wziąłem je wszystkie i myślałem, że umrę. Nie wiedziałem, kim jestem. Nie pamiętałem, gdzie mieszkam. Wróciłem do domu tylko dzięki nawigacji. Gdyby nie ona, nie wiem, gdzie bym się znalazł. Po powrocie do domu poczułem się fatalnie. Spałem 18 godzin - opowiedział Chris Kirkland, który zdecydował się opowiedzieć w mediach o swoim uzależnieniu od środków przeciwbólowych.

Zobacz wideo Widzew po ośmiu latach wrócił do ekstraklasy. "Już nigdy nie będzie szedł sam"

41-latek przyznał, że opisana wyżej sytuacja, do której doszło w lutym, była przełomem w jego walce z nałogiem. - Po przebudzeniu od razu poszedłem do samochodu. Wziąłem to świństwo i spuściłem w toalecie - powiedział Kirkland, który z uzależnieniem walczył przez kilka lat.

W 2001 roku Anglik był najdroższym bramkarzem w kraju i jednym z najdroższych na świecie. W sierpniu Kirkland podpisał kontrakt z Liverpoolem. Stało się to w tym samym momencie, w którym z Feyenoordu na Anfield Road trafił Jerzy Dudek.

Mimo że Anglik był droższy, to Polak zastąpił w bramce Sandera Westervelda. Przez kolejne cztery lata Dudek i Kirland rywalizowali o miejsce w składzie Liverpoolu, ale numerem jeden przez zdecydowaną większość czasu pozostawał reprezentant Polski.

"Jeśli nie zagram, to mnie ukrzyżują"

Kirkland odszedł z Liverpoolu w 2006 roku, przenosząc się do Wigan Athletic. Tam, z krótkimi przerwami na wypożyczenia do Leicester City i Doncaster Rover, spędził sześć lat. To też tam zaczęły się jego bardzo poważne problemy z plecami. To przez nie Kirkland zaczął brać środki przeciwbólowe.

- Po pewnym czasie w kontrakcie wpisali mi klauzulę, że jeśli z powodu kontuzji pleców nie zagram w trzech meczach z rzędu, to będą mogli zerwać umowę. To siedziało mi w głowie, bałem się. Notorycznie sięgałem po tramadol. Myślałem: "K***a, jeśli nie zagram, to mnie ukrzyżują". Wtedy to się zaczęło - powiedział Kirkland.

I dodał: - Dzwoniłem do lekarzy i mówiłem, że zgubiłem wszystkie tabletki. Tak naprawdę potrzebowałem ich coraz więcej. Kupowałem je w internecie, we wszystkich możliwych miejscach. Zdarzało się, że czułem się beznadziejnie. Ludzie pytali, co mi jest, a ja musiałem kłamać. A tak bardzo potrzebowałem pomocy.

"Gdyby nie one, pewnie by mnie już tu nie było"

W 2012 roku Kirkland przeniósł się z Wigan do Sheffield Wednesday, by po trzech sezonach trafić na rok do Preston North End. Wydawało się, że nieudana przygoda w tym klubie będzie końcem jego kariery. Ale Kirkland na siłę chciał udowodnić, że jeszcze nadaje się do gry. To dlatego podpisał kontrakt z Bury, co jak sam przyznaje, było jednym z największych błędów w jego karierze.

- Nigdy nie powinienem był się tam znaleźć. Przed sezonem pojechaliśmy do Portugalii, gdzie mieszkaliśmy w jakichś przygnębiających blokach. Nie chciałem tam być, marzyłem o powrocie do domu. To wtedy myślałem o samobójstwie - przyznał Kirkland.

I dodał: - Nie odważyłem się. Pomyślałem o żonie i córce. Wiedziałem, że one nigdy nie pozwoliłyby zrobić mi krzywdy. Odważyłem się, zadzwoniłem do żony. Powiedziałem jej: "Jestem uzależniony od środków przeciwbólowych. Rozpaczliwie potrzebuję pomocy". Wtedy zacząłem na poważnie z tym walczyć.

- Byłem na kilku odwykach. Na pierwszym pomyślałem: "Nie jest ze mną tak źle. Są tu ludzie uzależnieni od alkoholu, narkotyków i hazardu, a mnie tylko bolą plecy. Na pewno dam radę." I uciekłem. Potem wracałem jeszcze kilka razy. Siłę do tego dały mi żona i córka. Gdyby nie one, pewnie by mnie już tu nie było - zakończył Kirkland.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.