Benjamin Mendy stracił niemal cały ostatni sezon. Wszystko za sprawą problemów z prawem i aresztem, do którego zawodnik Manchesteru City trafił w sierpniu ubiegłego roku. Oskarżenia wobec Francuza złożyło osiem kobiet. Łącznie przypisano mu dopuszczenie się ośmiu gwałtów, napaści na tle seksualnym i usiłowania gwałtu.
W lipcu ma odbyć się rozprawa, podczas której 27-latek będzie odpowiadał przed sądem. Po wpłaceniu kaucji obecnie Benjamin Mendy przebywa na wolności, jednak cały czas upiera się, że jest niewinny i nie dopuścił się gwałtów na młodych kobietach. Mimo to Francuz może mieć kolejne problemy.
Brytyjskie media przekazały, że do organów ścigania zgłosiły się kolejne kobiety, które oskarżyły 27-latka o gwałt. Póki co jednak nie podano więcej szczegółów. Tamtejsze media nie mogą publikować nic więcej na ten temat do momentu, w którym sprawa nie zostanie wyjaśniona.
"The Guardian" podał jedynie, że do rzekomych gwałtów miało dojść w domu piłkarza Manchesteru City w Prestbury. Oskarżone wyznały, że Mendy miał popełnić przestępstwa w okresie od października 2018 do sierpnia 2021 roku. Wszystko wyjaśni się w trakcie rozprawy, którą zaplanowano na 25 lipca.
Przed trafieniem do aresztu Benjamin Mendy zdołał rozegrać w tym sezonie zaledwie dwa spotkania - jedno w Premier League i jedno w starciu o Tarczę Wspólnoty. Po wypłynięciu informacji na temat jego przestępstw Manchester City postanowił go zawiesić. Z tego powodu Francuza zabrakło na uroczystości zorganizowanej z okazji zdobycia mistrzostwa Anglii.