O takim zakończeniu tego sezonu w Premier League marzyli wszyscy kibice tej ligi. Przed rozpoczęciem 38. kolejki wiadomo było tylko tyle, że Manchester City ma punkt przewagi nad Liverpoolem. Drużyna Pepa Guardioli grała u siebie z Aston Villą, natomiast zespół Juergena Kloppa rywalizował na Anfield z ekipą Wolverhampton.
Po 70. minutach spotkania na Etihad Stadium na tablicy wyników widniał szokujący wynik 2:0 dla gości. W tym samym czasie Liverpool remisował 1:1 i choć przy takich wynikach to wciąż drużyna Guardioli mogła się cieszyć ze zwycięstwa, jeden gol podopiecznych Kloppa sprawiłby, że to oni cieszyliby sięgnęliby po tytuł.
Tak się jednak nie stało. Od 76. do 81. minuty Manchester City strzelił trzy bramki i zanotował niesamowity powrót. Bohaterem był Ilkay Guendogan, który niedługo po wejściu na boisko dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Jedno trafienie dołożył Rodri, tym samym pozwalając swojej drużynie obronić mistrzostwo Anglii.
Liverpool również zwycięstwem zakończył ten sezon. W 84. minucie na 2:1 trafił Mohamed Salah, zaś pięć minut później rezultat na 3:1 ustalił Andy Robertson. Pomimo niesamowitego pościgu, zespół z Anfield tak samo jak w sezonie 2018/19 przegrał tytuł z City o zaledwie jeden punkt.
Po końcowym gwizdku starcia na Etihad Stadium emocji było co niemiara, przede wszystkim wśród zawodników i członków sztabu szkoleniowego. W sieci pojawiło się nagranie cieszącego się kitmana klubu Brandona Ashtona, który w szatni, mając na sobie jedynie majtki, szorował po podłodze w geście niesłychanej radości.
Jeszcze na murawie kilku zawodników udzieliło wywiadów "na gorąco". Jednym z nich był Ołekandr Zinchenko. - To niezapomniane dla mnie, dla wszystkich Ukraińców, którzy cierpią w moim kraju z powodu rosyjskiej agresji. Jestem dumny, że jestem Ukraińcem. Bardzo chciałbym przywieźć tytuł Premier League do mojej ojczyzny - ludzie zasługują na to - powiedział.
Fernandinho z kolei w rozmowie ze stacją "Sky Sports" wrócił pamięcią do wydarzeń sprzed dekady. - To jest duch Manchesteru City - nigdy się nie poddawaj, wierz do końca. Tak było 10 lat temu, dziś może trochę inaczej, ale wynik ten sam - podsumował.
Sam Pep Guardiola również odniósł się do czwartego już tytułu mistrzowskiego, jaki zdobył w Anglii. - Wow. Jesteśmy legendami. Kiedy wygrywasz w tym kraju cztery na pięć tytułów, to dlatego, że ci goście są tak wyjątkowi, że zostaniemy zapamiętani. Pierwszy raz 100 punktów, drugi raz w Brighton, a trzeci bez kibiców. Wow, wygrywanie z tymi ludźmi jest najlepsze! - powiedział Hiszpan.