W niedzielne popołudnie w Liverpoolu doszło do starcia walczącego rozpaczliwie o utrzymanie Evertonu z próbującą zachować pewne trzecie miejsce Chelsea. Smaczku temu spotkaniu dodawał fakt, iż menedżerem gospodarzy jest legenda Chelsea, były piłkarz i trener tego klubu - Frank Lampard.
O wyniku spotkania na Goodison Park zadecydowała tylko jedna bramka. Tuż po przerwie koszmarny błąd w defensywie Chelsea wykorzystał Richarlison, który ze spokojem wygrał pojedynek z bramkarzem rywali Edouardem Mendym, płaskim strzałem zaliczając zwycięskie trafienie.
Gol Brazylijczyka nie dałby jednak Evertonowi trzech punktów, gdyby nie kilka fantastycznych interwencji Jordana Pickforda, który niezwykle efektownie zatrzymywał próby m.in. Cesara Azpilicuety, Antonio Ruedigera czy Rubena Loftus-Cheeka.
Everton pokonał Chelsea 1:0 i dzięki temu zbliżył się do zajmujących bezpieczne miejsce Burnley i Leeds United na dwa punkty, a ma jedno spotkanie rozegrane mniej. Chelsea z kolei wciąż musi walczyć o czołową czwórkę, gdyż nad czwartym Arsenalem ma trzy, a nad piątym Tottenhamem pięć punktów przewagi.
W niedzielę na London Stadium West Ham z Łukaszem Fabiańskim w bramce przegrał z Arsenalem 1:2. O zwycięstwie "Kanonierów" przesądziły gole stoperów. W pierwszej połowie głową po rzucie rożnym do siatki trafił Rob Holding, a tuż po zmianie stron zwycięskie trafienie zaliczył po kolejnym stałym fragmencie gry Gabriel.
Na pierwszego gola dla gości West Ham zdołał odpowiedzieć bramką Jarroda Bowena tuż przed przerwą. W drugiej połowie zespół Davida Moyesa gola już nie strzelił i staje się jasne, że "Młoty" będą musiały walczyć co najwyżej o szóste miejsce w tabeli Premier League. Arsenal jest czwarty.
Ważną wygraną odniósł także największy rywal "Kanonierów" - piąty w tabeli Tottenham. Zespół Antonio Conte pokonał u siebie Leicester City 3:1 po dwóch golach Sona i jednym Harry'ego Kane'a. Jedyne trafienie dla gości zaliczył w doliczonym czasie gry Kelechi Iheanacho.