Przyszłość Chelsea stoi pod znakiem zapytania. W zeszłym tygodniu Roman Abramowicz wystawił klub na sprzedaż, ale w ciągu kilku dni sytuacja się zmieniła. Bliski znajomy Władimira Putina znalazł się na liście rosyjskich oligarchów, na których rząd Wielkiej Brytanii nałożył sankcje, przez co Rosjanin nie może sprzedać klubu. Co więcej - aktywa, które zgromadził na Wyspach, zostały zamrożone. "Ze względu na stuprocentowy udział Abramowicza w Chelsea, klub - w normalnych okolicznościach - podlegałby tym samym sankcjom, co Abramowicz. Jednak brytyjski rząd zezwolił Chelsea na kontynuowanie pewnych działań" - czytamy w oświadczeniu londyńskiego klubu. Co to oznacza?
Chelsea w najbliższym czasie ma funkcjonować na zasadzie specjalnej licencji ważnej do 31 maja. Klub nie może jednak sprzedawać nawet biletów. Wstęp na mecze rozgrywane na Stamford Bridge będę mieli tylko właściciele karnetów. Chelsea nie ma też możliwości, by pozyskiwać nowych zawodników. Ale to nie wszystko.
Firma Three postanowiła wycofać się ze sponsorowania klubu. - W związku z niedawno ogłoszonymi przez rząd sankcjami, poprosiliśmy Chelsea o zawieszenie naszego sponsoringu, w tym o usunięcie naszej marki z koszulek klubowych i okolic stadionu - przekazał rzecznik prasowy firmy brytyjskim mediom.
To duży problem dla Chelsea. Firma Three przekazywała rocznie aż 40 milionów funtów na rzecz Chelsea w ramach umowy, obowiązującej do końca 2023 roku. Nie jest wykluczone, że na podobny ruch zdecydują się kolejni sponsorzy. Nowego miejsca pracy szukają też piłkarze.
Jak donosi "La Gazzetta dello Sport", po czterech latach spędzonych w Anglii, do Włoch chce wrócić Jorginho, były rozgrywający Napoli. Mistrz Europy jest kuszony przez Juventus, który od dłuższego czasu próbuje zrewolucjonizować swoją drugą linię.
Latem do Turynu zawitał Manuel Locatelli, a zimą Denis Zakaria. Trener Massimiliano Allegri liczy jednak na kolejne wzmocnienia. Nie dość, że Jorginho spotkałby w szatni wielu kolegów z reprezentacji, to w dodatku świetnie zna Serie A, gdzie - w barwach Napoli i Hellasu Werona - rozegrał łącznie 151 meczów.
A że kontrakt Brazylijczyka z włoskim paszportem wygasa latem 2023 roku, jego cena nie powinna być wysoka. Tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagi, prawdopodobne problemy finansowe Chelsea. Gdyby Jorginho przeszedł do Juve, to klub mógłby skorzystać z tzw. "dekretu wzrostu".
W skrócie: piłkarze przychodzący do Włoch dostają ulgę podatkową w wysokości 50 procent. To oznacza, że zawodnik zarabiający 10 mln euro, będzie płacił podatki od zaledwie 5 mln euro. "Gazzetta" wylicza, że skoro Jorginho zarabia sześć milionów euro rocznie (czyli 12 mln brutto), to - zachowując taką samą pensje - Juventus płaciłby mu dziewięć milionów brutto.
Nie tylko Jorginho może zamienić Londyn na Turyn. Juve chętnie ściągnie także Antonio Rudigera, któremu w lipcu wygasa umowa. Stoper reprezentacji Niemiec, również świetnie zna Serie A, bo do Chelsea został kupiony z Romy.