Christian Eriksen tydzień temu rozegrał pierwszy oficjalny mecz od czasu Euro 2020. Wówczas, w trakcie meczu grupowego Dania - Finlandia 30-latek nagle upadł nieprzytomny na murawę. Jak się okazało, Duńczyk doznał ataku serca. Miliony kibiców na całym świecie z przerażeniem obserwowały dramatyczną walkę lekarzy o życie piłkarza. Na szczęście po kilku minutach Eriksen odzyskał świadomość.
- Pamiętam wszystko, oprócz pięciu minut. Wrzut z autu, piłkę, która uderzyła mnie w kolano, a potem nie wiem, co się stało. Następnie się ocknąłem i zobaczyłem ludzi obok mnie, a także poczułem nacisk w klatce piersiowej, próbując złapać oddech. Kiedy się ocknąłem, nie wiedziałem, co się dzieje. Potem w karetce usłyszałem, jak ktoś pyta: jak długo był nieprzytomny? Ktoś inny odpowiedział: pięć minut. To był pierwszy raz, kiedy usłyszałem, że prawie umarłem - opowiedział niedawno Duńczyk w rozmowie z BBC.
Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl
Eriksen otarł się o śmierć, ale nie zakończył kariery. 30-latek musiał rozwiązać kontrakt z Interem Mediolan i poszukać sobie nowego zespołu. We Włoszech nie mógł kontynuować kariery, gdyż tamtejsze przepisy zabraniają gry z kardiowerterem-defibrylatorem, który po ataku serca został wszczepiony zawodnikowi.
Nowym klubem Christiana Eriksena został angielski zespół Brentford FC. Po tygodniach przygotowań 26 lutego 30-latek zaliczył oficjalny debiut na poziomie Premier League. Pomocnik pojawił się na boisku w 52. minucie starcia z Newcastle United (0:2).
W minioną sobotę Duńczyk ponownie wyszedł na murawę i to w pierwszym składzie. Tym razem jego zespół zmierzył się z Norwich City. Jedna z sytuacji w tym spotkaniu rozbawiła kibiców, a nagranie z niej okrąża sieć. W 40. minucie Duńczyka minął Brandon Williams i już miał biec w kierunku bramki. Miał, ale Eriksen postanowił uratować się faulem taktycznym. Złapał w pół Williamsa i po chwili obaj upadli na ziemię. Prawy obrońca Norwich mocno zirytował się tym, że został sfaulowany i w pierwszym odruchu, kiedy obaj leżeli na murawie, chciał złapać Eriksena i na niego nawrzeszczeć. I już go trzymał za koszulkę, ale w tej samej sekundzie zorientował się, że to właśnie Duńczyk. I zamiast na niego nakrzyczeć po prostu go… przytulił. Obaj skwitowali całą sytuację uśmiechem i wrócili do gry. A Eriksen kary nie uniknął – zobaczył żółtą kartkę.
Po spotkaniu więcej powodów do zadowolenia miał Eriksen. Jego zespół wygrał 3:1. Nad strefą spadkową ma sześć punktów przewagi, ale za to dwa mecze rozegrane więcej. Natomiast Norwich zamyka tabelę ze stratą pięciu punktów do bezpiecznej pozycji. Zespół Przemysława Płachety ma jednak aż trzy rozegrane spotkania więcej, niż siedemnasty Everton.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!