113 milionów za siedem kontaktów z piłką. Spektakularny niewypał. Miał być jak Lewandowski

Kilka miesięcy temu Romelu Lukaku przekonywał, że jest tak samo dobry jak Robert Lewandowski. Dziś to porównanie wywołuje pusty śmiech - nawet u trenera Chelsea Thomasa Tuchela. Dla Belga londyński klub okazał się pułapką, złotą klatką z której nie ma drogi wyjścia.

To był jeden z największych hitów transferowych zeszłego lata. Przyćmiony jedynie przez szalone okienko w wykonaniu PSG. Romelu Lukaku, jeden z głównych architektów sukcesu Interu w zeszłym sezonie, trafił do Chelsea za ok. 113 mln euro. Wydawało się, że to strzał w dziesiątkę. Piłkarz z topu, porównywany do Roberta Lewandowskiego, o którym też mówiło się w kontekście gry w Chelsea. Sam Lukaku wspominał zresztą, że nie czuje się od niego gorszy. Miał w końcu przełamać klątwę napastników, którym w Chelsea nie wyszło. Fernando Torres, Andrij Szewczenko, Alvaro Morata, czy w ostatnim czasie Timo Werner. Żaden z nich nie spełnił oczekiwań.

Zobacz wideo Tak dziś wygląda Ze Roberto. WOW!

Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl

Minęło kilka miesięcy i Lukaku zapisał się w historii Premier League. Ale nie tak, jak by chciał. W meczu ligowym z Crystal Palace w zeszły weekend miał siedem kontaktów z piłką. Siedem. Przez 90 minut. To najgorszy wynik od 2003 r. Co najmniej, bo dopiero od 2003 roku takie statystyki są prowadzone. Trudno o bardziej dobitny dowód, że Lukaku w Chelsea po prostu się męczy. Pytanie tylko – dlaczego?

Lukaku wpadł w pułapkę. Przyszedł do zespołu, który nie pasuje stylem

"The Athletic" przeprowadził analizę spotkania Chelsea z Crystal Palace. I choć brzmi to banalnie i może zostać odebrane jako wygodne tłumaczenie, to Lukaku po prostu nie dostawał podań. Analizujący mecz dziennikarz zwrócił uwagę, że podczas spotkania było co najmniej kilka sytuacji, kiedy Lukaku urywał się obrońcom. Ale partnerzy wybierali inne, często bezpieczniejsze opcje. Konkluzja była natomiast taka, że Lukaku najlepiej czuje się, kiedy otrzymuje bezpośrednie, prostopadłe podania. Chelsea nastawiona jest natomiast na posiadanie piłki i kontrolę.

To nie tak, że Lukaku nic dobrego nie zrobił. Skupiał na sobie uwagę obrońców rywali, dzięki czemu inni zawodnicy mieli więcej miejsca. Pomógł w ten sposób przy akcji bramkowej, która dała Chelsea wygraną. Ale chyba nie o to chodziło władzom Chelsea, kiedy zapłacili za niego 113 mln euro?

Statystyki potwierdzają, że Lukaku średnio otrzymuje 20 podań w meczu. W Interze to było średnio 29.2. Co za tym idzie, Lukaku ma mniej kontaktów z piłką w strefie obronnej przeciwnika (średnio 13.9, podczas gdy w Interze było to 20.9).

Sam Lukaku daje jasno do zrozumienia, że taktyka preferowana przez Thomasa Tuchela mu nie pasuje. Na Snapchacie zamieścił niedawno cytat: "jeśli musisz użyć siły, to znaczy, że coś nie pasuje". Najbardziej atmosferę wokół piłkarza podgrzał jego głośny wywiad dla Sky Sports Italia. Lukaku wprost powiedział o tym, że nie podoba mu się jego aktualna pozycja w Chelsea, a odpowiedzialnym za jego kiepską formę jest Thomas Tuchel, bo to on zdecydował się na grę systemem gry, który nie odpowiada Belgowi. Lukaku dodał również, że chętnie wróciłby do Interu.

Bezlitosne statystyki. Obrońcom Lukaku kończą się argumenty

Atmosfera wokół Lukaku zgęstniała. Rozpoczął on konflikt z trenerem, oburzył kibiców, a na boisku dalej zawodzi. Choć to uproszczenie sprawy, wygląda na to, że Belg do Chelsea po prostu nie pasuje i nie umie się do niej dostosować. I już raczej nie próbuje.

Wcześniej jeszcze go tłumaczono - że potrzebuje więcej minut i musi złapać rytm, zwłaszcza po tym, jak przeszedł koronawirusa. Ale ta argumentacja jest już praktycznie nie do obrony. Odkąd Tuchel odstawił Lukaku od składu na mecz z Liverpoolem 2 stycznia (pokłosie wywiadu dla Sky Sports), Belg rozegrał 10 spotkań we wszystkich rozgrywkach. Zagrał we wszystkich od początku, otoczony różnymi kombinacjami napastników i w kilku systemach taktycznych. Strzelił trzy gole – dwa w Klubowych Mistrzostwach Świata i jednego w Pucharze Anglii, gdy Chelsea grała z zespołem z piątej ligi.

Dla Lukaku bezlitosne są także statystyki, które przytacza portal racingpost.com. Dotyczą one wyników Chelsea w meczach Premier League, w których Lukaku zagrał co najmniej 45 minut (z i bez niego).

  • Punkty na mecz: 1.9 – 2.1
  • Gole na mecz: 1.64 – 2.36
  • Strzały na mecz: 12.3 – 16.8
  • Strzały celne na mecz: 4.1 – 5.8

Kłopoty Lukaku to kłopoty Tuchela

W związku z tym, że Lukaku rozczarowuje i coraz bardziej widać, że nie pasuje do zespołu, toczą się dyskusje co dalej. Czy Lukaku powinien zacisnąć zęby i pokazać, że potrafi się dostosować? Czy Thomas Tuchel mimo wszystko powinien budować wokół Belga? Sytuacja jest trudna, ale historia pokazuje, że większe kłopoty może mieć Tuchel. W przeszłości to trenerzy Chelsea płacili cenę za to, że nie potrafili wykrzesać maksimum potencjału z napastników. Roman Abramowicz chce zwrotu inwestycji, jaką był zakup Lukaku. I kiedy dojdzie do momentu, że trzeba będzie pozbyć się albo jednego, albo drugiego, to łatwiej będzie mu zwolnić Tuchela. Tym bardziej że Niemiec chyba nie do końca ma pomysł na to, jak naprawić sytuację.

- Co mogę zrobić? Nie wiem – mówił gorzko uśmiechnięty Tuchel. – Cóż, teraz musimy sobie z tym poradzić. Mamy dane, a one mówią pewnym językiem. Lukaku nie był zaangażowany w grę. Czasami tak jest z napastnikami kiedy mają problemy z wiarą w siebie i kiedy mają problemy ze znalezieniem przestrzeni w meczu z drużyną, która dobrze się broni. Oczywiście to nie jest to, czego chcemy i czego chce Romelu. Ale nie jest to też czas na śmianie się i żartowanie z niego. Oczywiście jest w centrum uwagi i będziemy go chronić, ponieważ jest naszym graczem – dodał na konferencji przed meczem Ligi Mistrzów z Lille.

Pretekstem do ewentualnego zwolnienia Tuchela mogą być też wyniki. Z Lukaku Chelsea miała nawiązać walkę o mistrzostwo Anglii. To już się nie wydarzy – Chelsea ma co prawda mecz zaległy, ale traci już 13 punktów do Manchesteru City. Sytuację ratują rozgrywki pucharowe. W niedzielę Chelsea zagra z Liverpoolem w finale Pucharu Ligi Angielskiej. Jest również w grze o Ligę Mistrzów, gdzie w 1/8 pokonała Lille w pierwszym meczu (bez Lukaku, nawiasem mówiąc), a także w Pucharze Anglii. Puchary są jednak zdradliwe. Niewykluczone, że Chelsea przegra wszystkie i zostanie na koniec sezonu bez trofeum. A to, w kontekście kosztownego transferu Lukaku, byłoby klęską.

Lukaku nie ma wyjścia. Musi walczyć albo czekać

Lukaku rozegrał w Chelsea 28 spotkań i strzelił 10 goli. Jak na taką gwiazdę, za takie pieniądze, jest to wynik mizerny. Na razie nic nie zapowiada tego, żeby Belg miał się odbić. W mediach coraz głośniej o tym, że wkrótce może odejść z klubu. "La Gazzetta dello Sport" donosi, że jego marzeniem jest powrót do Interu. Ale to jest mało prawdopodobne. Kibice już go nie chcą, poza tym niekoniecznie jest tam potrzebny. Bardzo dobrze radzi sobie jego następca Edin Dżeko. - Szczęścia nie można kupić, a kiedy już je osiągniesz, najlepiej nie sprzedawać go temu, kto zaoferuje najwyższą cenę – pisała "La Gazzetta dello Sport" w odniesieniu do Lukaku.

Sytuacja Belga jest nie do pozazdroszczenia. Jego przygoda w Anglii to na razie pasmo niepowodzeń, ale Lukaku i Chelsea mogą być na siebie skazani. W Interze jest spalony. Barcelona zmaga się z ogromnym kryzysem finansowym i nie stać jej będzie na sprowadzenie tak drogocennego piłkarza. Real koncentruje się na sprowadzeniu Erlinga Haalanda i Kyliana Mbappe. Norwega widzieliby u siebie też w Manchesterze City. W Bayernie rządzi Robert Lewandowski. PSG po spektakularnym oknie transferowym raczej go nie potrzebuje. Wygląda więc na to, że Lukaku nie ma gdzie się ruszyć.

Co pozostaje Belgowi? Po pierwsze - zacisnąć zęby i albo dostosować się do warunków i pracować nad formą, albo czekać do momentu, kiedy w Chelsea pojawi się nowy trener z nowym pomysłem. Chyba że uda mu się wcześniej czmychnąć z Londynu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.