Chaos w Anglii! Trenerzy grzmią po spotkaniu z władzami ligi. "Żart"

- Miałem poczucie, że traciłbym czas - tak o możliwości wzięcia udziału w dyskusji na temat najbliższej przyszłości Premier League wypowiedział się trener Tottenhamu, Antonio Conte. W czwartek odbyło się spotkanie klubów z władzami ligi, które okazało się jednak niewypałem.

121 371 - tyle przypadków zakażeń koronawirusem zanotowano w czwartek w Wielkiej Brytanii. Zjednoczone Królestwo nie radzi sobie z nowym wariantem wirusa - omikronem - co coraz mocniej odbija się na Premier League.

Zobacz wideo Alarm w kadrze skoczków! Czarne chmury.| Kto trenerem siatkarzy? [SPORT.PL LIVE #2]

Tylko w ciągu ostatnich kilkunastu dni odwołano 10 spotkań ligowe i mecz Tottenhamu z Rennes w Lidze Konferencji Europy, przez co zespół Antonio Conte odpadł z rozgrywek. Już wiadomo, że w Boxing Day, czyli drugiego dnia świąt nie odbędą się kolejne trzy mecze. Wszystko przez rosnącą w zastraszająco szybkim tempie liczbę zakażonych zawodników. 

"Mieliśmy przed sobą mur"

Jeszcze niedawno spekulowano, że rozgrywki w Premier League mogą zostać przerwane. Część klubów zdecydowanie opowiadała się za tym wariantem. Według nich czas od 10 do 14 dni wystarczyłby do wyleczenia piłkarzy i ograniczenia liczby zakażeń.

W czwartek doszło do spotkania wszystkich klubów Premier League w tej sprawie, jednak żadna taka decyzja nie zapadła. Co więcej, jak się okazało, władze ligi podjęły decyzję o niezawieszaniu ligi, choć na spotkanie nie miały żadnego planu.

- Jeśli mam być szczery, to było to spotkanie, na którym część trenerów chciała coś powiedzieć i coś zapytać, ale to nie miało znaczenia, bo wszystkie decyzje zostały podjęte wcześniej. Mieliśmy przed sobą mur, więc postanowiłem nie brać udziału w dyskusji - powiedział trener Tottenhamu, Antonio Conte.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

I dodał: - Nie chciałem niczego sugerować, bo miałem poczucie, że traciłbym czas. Zrozumiałem, że niczego nie zmienimy. Wolałem poświęcić ten czas na pracę i ulepszanie zespołu.

Spotkanie skrytykował też trener Crystal Palace, Patrick Vieira. - Po każdym spotkaniu staram się wyciągać najważniejsze wnioski. Po tym spotkaniu wciąż nie wiem, po co w ogóle zostało zorganizowane - powiedział Francuz.

"To szaleństwo"

Z kontrowersjami spotkało się nie tylko rozgrywanie meczów 26 grudnia, ale też - a może przede wszystkim - 28 grudnia. Zwłaszcza w obecnej sytuacji, w której kadry klubów są uszczuplone przez zakażonych piłkarzy. Chociaż przyjmuje się, że organizm zawodnika potrzebuje 2-3 dni na regenerację, to Premier League w trudnym czasie nie odeszła od grania co dwie doby.

Pomysł ten od lat mocno krytykuje Juergen Klopp, którego w tym roku ta sytuacja jednak ominie. Chociaż Liverpool 28 grudnia zagra na wyjeździe z Leicester City, to dwa dni wcześniej będzie miał wolne, bo jego mecz z Leeds United został przełożony z powodu koronawirusa. Gracze Leicester City mogą zaś mówić o pechu, bo 26 grudnia zagrają na wyjeździe z Manchesterem City.

- To jest całkowicie niemożliwe do ogarnięcia, a jeszcze większym żartem jest to, że Premier League wciąż na to pozwala. Przecież to bardzo niebezpieczne dla zawodników! Nie rozumiem, dlaczego nie możemy grać 26 i 29 grudnia. Jeden dzień więcej robiłby nam wielką różnicę. Komu by to przeszkadzało? - grzmiał Klopp.

- Gra po zaledwie jednym dniu przerwy jest ekstremalnie trudna. W tej sytuacji będziemy musieli dokonać odpowiedniej rotacji, by nie narazić zawodników na kontuzje. Pamiętajcie, że w tym sezonie dodatkowo mierzymy się z koronawirusem i kadry są uszczuplone. To szaleństwo, ale musimy znaleźć rozwiązanie - zakończył Conte.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.