Pełen emocji był ostatni mecz Manchesteru United z Arsenalem (3:2). Pierwszy gol padł w kuriozalnych okolicznościach, gdy rywale skierowali piłkę do bramki obok zwijającego się z bólu bramkarza. Były momenty, w których to "Czerwone Diabły" goniły wynik, a po chwili w takiej sytuacji znaleźli się piłkarze Arsenalu. Finalnie Manchester United wywalczył trzy punkty, a dwa gole w tym starciu strzelił Cristiano Ronaldo.
Pierwszego gola Portugalczyk strzelił w 52. minucie, a drugiego w 70. minucie. Drugie trafienie 36-latka padło z rzutu karnego. Ciesząc się ze zdobytej bramki Ronaldo wykonał swoją charakterystyczną cieszynkę "Siu!", w której trakcie wzbija się w powietrze, obraca o ok. 180 stopni i spada na obie nogi. Wtedy właśnie miało dojść do urazu kolana, przez który prawdopodobnie nie zagra w starciu z Crystal Palace.
Więcej treści sportowych znajdziesz na Gazeta.pl
Cristiano Ronaldo czekał blisko 20 minut, zanim opuścił boisko. W tym czasie kontynuował swoją grę i to mogło pogłębić mikrouraz, którego doznał w trakcie wykonywania cieszynki. Portugalczyk opuścił murawę w 88. minucie o własnych siłach i zszedł jeszcze do szatni. Dziennik "The Sun" nie poinformował, jak poważna jest to kontuzja, jednak przewidują, że w niedzielę Manchester United będzie sobie musiał radzić bez niego.
Ralf Rangnick stał się trenerem Manchesteru United kilka dni temu. Niemiec nie miał jeszcze okazji poprowadzić zespół w oficjalnym meczu, a to wydarzy się właśnie w niedzielę. Wtedy jego drużyna zmierzy się z Crystal Palace. Dla szkoleniowca brak Ronaldo to z pewnością cios. - Po obejrzeniu Cristiano przeciwko Arsenalowi w drugiej połowie w wieku 36 lat, jest on niesamowitym, najlepszym profesjonalistą. W jego wieku nigdy nie widziałem zawodnika, który wciąż jest tak sprawny fizycznie. Wciąż jest graczem, który z łatwością może zrobić różnicę - komplementował Portugalczyka.