Szalony mecz Liverpoolu! Beniaminek narobił kłopotów Kloppowi

Ależ to było spotkanie! Brentford, czyli tegoroczny beniaminek Premier Leauge, zremisował z liderem tabeli - Liverpoolem 3:3. Piłkarze Thomasa Franka mógł jednak wygrać to spotkanie, gdyby nie linia spalonego.

Brentford już na samym początku pokazało, że nie zamierza chować głowy w piach i chce przejąć inicjatywę w starciu ze zdecydowanie silniejszym zespołem. W tym miejscu należy pochwalić bramkarza beniaminka Davida Rayę, który niejednokrotnie wyciągnął swoich kolegów z opresji. Było to szczególnie widać przy strzałach Diogo Joty. Napastnik Liverpoolu mógł skompletować hat-tricka już w pierwszej połowie.

Zobacz wideo Atletico pozostaje faworytem LaLiga? "To jest największy problem Barcelony"

To jednak Brentford jako pierwszy zdobył bramkę i to już w 24. minucie. Wtedy gdy piłka trafiła w pole karne Liverpoolu fenomenalną asystą piętką popisał się Toney, który zagrał między nogami Matipa. Piłka trafiła do Ethana Pinnocka, a Jamajczyk wykończył akcję strzałem praktycznie na pustą bramkę. Na odpowiedź Liverpoolu nie trzeba było długo czekać, ponieważ niespełna cztery minuty później wspomniany już Diogo Jota pokonał bramkarza Brentfordu strzałem główki i tym samym doprowadził do remisu. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:1.

Brentford blisko sensacji. Emocjonująca końcówka starcia z Liverpoolem

W drugiej połowie to Liverpool jako pierwszy objął prowadzenie, choć sędzia zwlekał z decyzją do ostatniej chwili. W 54. minucie górną piłkę od Fabinho, za plecy obrońców otrzymał Mohamed Salah. Początkowo wydawać się mogło, że Egipcjanin był na pozycji spalonego, jednak po weryfikacji VAR nie było żadnych wątpliwości, a arbiter zaliczył bramkę. Dodajmy, że była to 101 bramka Salaha w barwach Liverpoolu. 

Kibice obecni na Brentford Community Stadium nie musieli długo czekać na odpowiedź. Do remisu w 63. minucie doprowadził Vitaly Janelt, ale to bramka Curtisa Jonesa na 3:2 dla Liverpoolu jest najlepszą wizytówką tego meczu. Anglik przyjął sobie piłkę przed polem karnym i mocnym, płaskim uderzeniem nie dał żadnych szans bramkarzowi na obronę.  

Największe emocje były jednak w samej końcówce. Najpierw w 82. minucie na 3:3 strzelił Yoane Wissa, a kilka minut później Brentford objęło prowadzenie. Radość kibiców i zawodników przerwał jednak arbiter, który anulował gola z powodu spalonego. Zespół Thomasa Franka nie poddał się jednak i wciąż atakował. Najlepszą szansę stworzył sobie Ivan Toney, którego tuż przed polem karnym zatrzymał Virgil Van Dijk. Wtedy piłka momentalnie znalazła się pd polem karnym Brentfordu. Piłkę w pole karne zagrał Sadio Made, a gdyby nie David Raya, Kristoffer Ajer zaliczyłby trafienie samobójcze. 

Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 3:3. Liverpool pozostaje jedyną drużyną w Premier League, która nie przegrała ani jednego z sześciu meczów. W następnej kolejce ligi angielskiej lider tabeli zmierzy się z wiceliderem Manchesterem City. Mecz odbędzie się w niedzielę 3 października o godz. 17:30. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.